W związku z odbywającym się w sobotę w Białymstoku Marszem Równości doszło do incydentów, którymi zajmą się organa ścigania. Jak relacjonują media, marsz kilkukrotnie był blokowany, w ruch poszły m.in. kamienie i petardy, do akcji musiała wkroczyć policja. - Nie ma miejsca dla zwyrodnialców, którzy w taki sposób z pogardą traktowali inne osoby w sobotę, bez względu na to jakie poglądy druga osoba prezentuje – mówił dziś w programie Michała Rachonia #Jedziemy Paweł Szefernaker, wiceminister spraw wewnętrznych i administracji.
W sobotę po południu ulicami Białegostoku przeszedł Pierwszy Marsz Równości. Przejście uczestników marszu kilkakrotnie próbowali zablokować kontrmanifestanci, policja musiała użyć gazu.
- Policja zawsze reaguje i zebrane dowody przekażemy prokuraturze - informował na Twitterze rzecznik Komendy Głównej Policji, insp. Mariusz Ciarka.
Do tematu odniósł się w #Jedziemy Paweł Szefernaker. Podał, że policja jest od zapewniania bezpieczeństwa, a w sytuacjach, takich, które miały miejsce w Białymstoku, także od tego, by „wyciągnąć konsekwencje wobec tych wszystkich, którzy złamali prawo”.
Wczoraj 25 osób zostało zatrzymanych. Wizerunki osób, które naruszyły prawo są upublicznione i policja w tej sprawie działa tak, żeby nie było żadnych wątpliwości. Nie ma miejsca dla zwyrodnialców, którzy w taki sposób z pogardą traktowali inne osoby w sobotę bez względu na to jakie poglądy druga osoba prezentuje, bez względu na to w ramach jakich kwestii staje i broni nie ma zgody na to by takie osoby chodziły bezkarnie po ulicy. Wobec nich zostaną wyciągnięte konsekwencje
– mówił Paweł Szefernaker.
„Funkcjonariusze działają tak, by te osoby, które w sobotę złamały prawo poniosły odpowiedzialność” – dodał.