Nie milkną echa specjalnego posiedzenia ministrów energii państw Unii Europejskich, dotyczącego projektu redukcji zużycia gazu. Pojawiły się doniesienia, że rozstrzygnięcia mogą być mało optymistyczne dla Polski. Premier Morawiecki zapowiedział, że w takich okolicznościach Polska sięgnie po weto. Czy jednak taka opcja jest możliwa? Przeanalizował to europoseł Jacek Saryusz-Wolski.
Minister klimatu i środowiska, Anna Moskwa poinformowała we wtorek, że ministrowie państw członkowskich doszli do porozumienia w sprawie ograniczeń dotyczących gazu. Dokument może zostać formalnie przyjęty w połowie sierpnia. Jak podkreśliła minister, mechanizm 15-procentowych obowiązkowych redukcji jest obecnie nieaktualny.
- To był cel naszych działań dyplomatycznych i rozmów z innymi państwami - wyjaśniła.
Minister argumentowała, że "Polska de facto już ten cel 15 proc. redukcji dawno zrealizowała".
Szczegóły projektu Komisji Europejskiej były jednak problematyczne dla wielu krajów. KE chciała m.in. ogłaszać "stan ostrzegawczy" i wówczas nakładać obowiązkową redukcję zużycia gazu. Czesi, mający prezydencję w Radzie UE, zaproponowali, by decyzję o stanie ostrzegawczym podejmowała Rada UE większością kwalifikowaną. Pod obrady temat stanu ostrzegawczego mógłby trafić na wniosek Komisji Europejskiej lub pięciu państw członkowskich. Aprobatę na takie rozwiązanie wyraziło - jak podaje EurActiv - 26 z 27 państw UE. Czesi zaproponowali także szereg wyjątków dotyczących stosowania ograniczeń zużycia.
Te doniesienia wywołały liczne kontrowersje, także wśród eurodeputowanych Prawa i Sprawiedliwości.
- Czyli Polska poparła kolejne, nowe uprawnienia Komisji oraz zgodziła się, aby obszar bezpieczeństwa gazowego był decydowany większością, a nie przez konsens. Federalizacja postępuje - skomentował ustalenia były szef MSZ, Witold Waszczykowski.
Wczoraj Anna Moskwa przyznała, że o sprawie decydowania o bezpieczeństwie gazowym przez większość, a nie konsensus "była rozmowa, nawet nie głosowanie". Dodała, że Polska wypełniła już cele związane z redukcją i "zupełnie nas nie obowiązują'.
Dodała jednak, że jest też możliwość, którą to rozporządzenie zostawia; jeżeli pięć państw wnioskuje do komisji o przymusowe redukcje wtedy odbywa się ponowna debata na forum unijnym i większością kwalifikowaną jest przyjmowana decyzja o redukcjach.
- To jest coś na co się nie zgadzamy. Jesteśmy w mniejszości. Jesteśmy dlatego w mniejszości, że jesteśmy absolutnie po bezpiecznej stronie
- podkreśliła.
(...)Nie jesteśmy jeszcze na tym etapie tej procedury formalnej . (...) Są państwa, które nadal wierzą, że mają kontrakty z Gazpromem, więc one były zainteresowane wprowadzaniem w przyszłości ograniczeń. Mam nadzieję, że to się nigdy nie stanie. Ta procedura jest długa.(...) Gdyby doszło do ponownej dyskusji, absolutnie nie będziemy takich ograniczeń(...) popierać. W najgorszym wypadku gdybyśmy zostali przegłosowani, po prostu się do tego nie zastosujemy - zapowiedziała.
Premier Mateusz Morawiecki w czwartek w Polsat News stwierdził, że rząd "absolutnie opowiada się za tym, by takie głosowanie w takiej sprawie (...) było w trybie tzw. jednomyślności, czy tam gdzie Polska ma prawa weta".
- My się tego domagamy. Dzisiaj ta decyzja jeszcze nie zapadła. Jeżeli (...) UE będzie próbowała wymusić głosowanie większością kwalifikowaną, my będziemy zdecydowanie to oprotestowywać
- zapowiedział Morawiecki. - Jeśli trzeba będzie, to będziemy stawiali formalne weto - dodał.
Czy jednak weto jest możliwą opcją? Przeanalizował to dzisiaj na Twitterze Jacek Saryusz-Wolski, eurodeputowany Prawa i Sprawiedliwości.
Saryusz-Wolski zaznaczył, że zgodnie z unijnymi traktatami, w kwestii wyboru źródeł energii, "co jest traktowowo wyłączną kompetencją państw członkowskich" obowiązuje tryb głosowania jednomyślnego (czyli z prawem weta), a nie głosowanie w trybie większości kwalifikowanej.
"Prawo weta traktatowo i teoretycznie zatem mamy. Ale praktycznie go nie mamy, bo większość państw członkowskich, z prezydencką czeską UE na czele, tej podstawy prawnej [pozwalającej na głosowanie na zasach większości kwalifikowanej] nie zakwestionowała i na nią przystała.Tworzy to bardzo niebezpieczny prcedens, który KE i TSUE będą do bólu wykorzystywały w przyszłości"
- napisał na Twitterze europoseł.
Jego zdaniem, precedens ten zlikwiduje w praktyce prawo weta w kwestiach energetycznych.
- Lekceważnie takich precedensowych traktatowych koncesji dokonywanych pod polityczną presją bieżących sytuacji, deformuje ustrój UE, prowadząc do jego ewolucji w kierunku federalnej centralizacji
- dodał.
CZY POLSKA MA PRAWO W E T A ws PRZYMUSOWEJ REDUKCJI SPOŻYCIA GAZU ?
— Jacek Saryusz-Wolski (@JSaryuszWolski) July 29, 2022
⬇️ pic.twitter.com/lKvH37yZME