Środki z Funduszu Odbudowy Gospodarki powinny być dostępne tylko dla tych krajów UE, które przestrzegają traktatów europejskich i uznają orzeczenia TSUE - pisze na łamach najnowszego wydania tygodnika „Der Spiegel” szef think tanku ESI Gerald Knaus. Dalej poddaje w wątpliwość, czy środki pomocowe na okoliczność pandemii koronawirusa powinny zasilić budżety… Polski i Węgier. „Niewdzięczne Węgry” czy „Ziobro koncentruje władzę” - to tylko niektóre z określeń, które padają w tekście.
Knaus wskazuje, że Unia Europejska potrzebuje nie tylko większej solidarności, lecz także większej twardości. Dalej postuluje, aby „UE zaprzestała bezwarunkowego subwencjonowania autokratów”, nawiązując do „problemów z praworządnością” w Polsce i na Węgrzech. „Bezwarunkową solidarność” postrzega jako osłabienie Wspólnoty.
- Węgry i Polska w minionych latach szczególnie mocno skorzystały na środkach z unijnych funduszy strukturalnych, a obecnie przeciwko obu rządom toczą się postępowania w związku z ciężkim i trwałym naruszaniem europejskich wartości
- przekonuje Knaus.
W akapicie „Niewdzięczne Węgry” Knaus wypomina, że ci w latach 2014-2020 otrzymały fundusze strukturalne w wysokości 25 mld euro.
„Nie przeszkodziło to premierowi tego kraju Viktorowi Orbanowi w „wypowiedzeniu wojny Brukseli” i poszukiwaniu nieliberalnych form rządzenia”
- pisze dalej szef ESI.
Powołuje się też na przyjętą pod koniec marca przez węgierski parlement ustawę, która „umożliwia Orbanowi rządzenie za pomocą dekretów bez czasowego ograniczenia”.
Autor szkalującego tekstu nie wziął jednak pod uwagę kryterium, jakie obowiązuję przy uchwalonym prawie. Prawdą jest, że węgierski rząd może „zawieszać stosowanie niektórych ustaw, odstępować od zapisów ustaw i podejmować inne nadzwyczajne kroki w celu zagwarantowania życia i zdrowia obywateli, bezpieczeństwa prawnego i stabilności gospodarki narodowej”, ale tylko w czasie stanu zagrożenia.
Jak tłumaczyła węgierska minister sprawiedliwości Judit Varga, stan zagrożenia przestanie obowiązywać, gdy przeminie niebezpieczeństwo, które jest „kryterium obiektywnym”. Według niej nie tylko na Węgrzech, ale też na poziomie międzynarodowym „będzie dość jasne”, kiedy skończy się pandemia.
[polecam: https://niezalezna.pl/322857-wegierska-minister-w-cietej-riposcie-wobec-brukseli-ktos-tu-ma-problem-z-naszymi-wyborcami]
Gerald Knaus nie poprzestał jednak na krytyce węgierskiego rządu. Po naszych sąsiadach, przyszedł czas na Polskę…
Jak twierdzi ekspert, „polski minister sprawiedliwości skoncentrował w swoich rękach władzę na skalę niespotykaną w żadnym innym demokratycznym kraju Europy”.
„Zbigniew Ziobro może wdrożyć postępowanie dyscyplinarne wobec każdego z ok. 10 000 sędziów. Jako prokurator generalny kontroluje wszystkich polskich prokuratorów i może bezpośrednio interweniować w każdej sprawie”
- pisze, odnosząc się do funkcjonowania Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego.
Przypomina też wyrok TSUE, wedle którego działalność Izby powinna być zawieszona.
Szef think tanku kolejny raz jednak pomija kluczowe dla sprawy aspekty, jak np. ten, że ostatnie słowo w sprawie postanowienia unijnego trybunału dotyczącego Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego będzie należało do… polskiego Trybunału Konstytucyjnego.
Pytany wczoraj wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł o to, czy polskie władze wykonają postanowienie TSUE, odparł, że „decyzje, które nie mają podstaw prawnych, nie mogą być wiążące”.
- Ani traktat Unii Europejskiej, ani polska konstytucja nie pozwalają unijnemu trybunałowi na jakiekolwiek „zawieszanie” polskiego organu konstytucyjnego
- ocenił Warchoł.