Ursula von der Leyen była [w maju] w Polsce, mówiła, że projekt [prezydencki - nowelizacji ustawy o SN] spełnia wszystkie standardy. Potem, na skutek nacisków Parlamentu Europejskiego, także ze strony polskiej opozycji, ton w Brukseli zmienił się. Pojawiły się też wymówki z powodu pewnych zmian w prezydenckim projekcie.(...) Raz jeszcze trzeba było zacząć negocjacje. Mamy moment dziejowy, w którym trzeba szukać porozumienia, mamy wojnę za granicą i wyzwania gospodarcze. (...) Rząd uznał, że jest w interesie Polski, by dzisiaj postarać się być maksymalnie elastycznym - mówił w rozmowie z Katarzyną Gójską w Polskim Radiu Marcin Przydacz, wiceminister spraw zagranicznych RP.
Wczoraj wieczorem przedstawiciele państw członkowskich UE doszli do porozumienia ws. przyjęcia dziewiątego pakietu unijnych sankcji na Rosję. - Sankcje indywidualne objęły blisko 200 osób z samej wierchuszki i elity rosyjskiej, natomiast sankcje gospodarcze rozszerzają listę produktów podwójnego zastosowania objętych wzmocnioną kontrola eksportu. (...) Wprowadzony został zakaz inwestycji w sektor wydobywczy w Rosji - mówił premier Mateusz Morawiecki po konferencji po posiedzeniu Rady Europejskiej. Próba kompromisu ws. dziewiątego pakietu trwały długo - podczas obrad zwołano nawet nadzwyczajne posiedzenie ambasadorów państw członkowskich, by wypracować wspólne stanowisko wśród sporych różnic.
- Ten pakiet sankcyjny ustalany był dość długo, nawet jak na standardy UE. Był długo odkładany w porównaniu z innymi pakietami. Jest wiele czynników nakładających się na to, nie chcę jednak nikogo usprawiedliwiać, zwłaszcza naszych zachodnich partnerów, bo Polska była dużo bardziej ambitna - mówił dzisiaj w radiowej Jedynce Marcin Przydacz, wiceminister spraw zagranicznych.
Podkreślił, że aby doprowadzić do pokoju, trzeba "odciąć Rosji dopływ pieniędzy", a Rosja ma pieniądze za sprawą eksportu surowców, nawozów i "funkcjonowania na rynkach europejskich oligarchów związanych z Kremlem". - Są partnerzy na Zachodzie, którzy mówią, że trzeba odcinać [oligarchów od rynków], ale "może nie tych, którzy robią u nas biznes" - mówił Przydacz.
Komentując postawę części państw UE, które mówią o powrocie do "business as usual" z Rosją i próbują ominąć istniejące sankcje, wiceszef MSZ stwierdził, że "to Komisja Europejska jest w myśl traktatów strażniczką prawa europejskiego".
- Europejska Temida jest ślepa, ale nie zawsze. Czasem zsuwa opaskę, by zobaczyć, czy nie uderza się w największych graczy
- powiedział Marcin Przydacz.
W czwartek z porządku obrad Sejmu został zdjęty projekt nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym, złożony do laski w nocy z wtorku na środę. Według autorów, proponowane przepisy miały wypełnić kluczowy kamień milowy wskazany przez Komisję Europejską ws. KPO. Zgodnie z projektem zmian w ustawie o SN, sprawy dyscyplinarne i immunitetowe sędziów będzie rozstrzygał Naczelny Sąd Administracyjny. Oznacza to, że utworzona niedawno na mocy prezydenckiego projektu zmian Izba Odpowiedzialność Zawodowej SN stracić miała uprawnienie do orzekania w sprawach sędziów.
Negocjacje ws. akceptacji rozwiązań prawnych wokół KPO prowadził w Brukseli minister ds. europejskich, Szymon Szynkowski vel Sęk.
- Nasze doświadczenia w negocjacjach [z UE] są dalekie od budowania superoptymistycznej perspektywy. Ursula von der Leyen była [w maju] w Polsce, mówiła, że projekt [prezydencki - nowelizacji ustawy o SN] spełnia wszystkie standardy. Potem, na skutek nacisków Parlamentu Europejskiego, także ze strony polskiej opozycji, ton w Brukseli zmienił się. Pojawiły się też wymówki z powodu pewnych zmian w prezydenckim projekcie. Te poprawki, które pojawiły się w polskim parlamencie, zostały wykorzystane przez niechętnych Polsce ludzi. Raz jeszcze trzeba było zacząć negocjacje. Mamy moment dziejowy, w którym trzeba szukać porozumienia, mamy wojnę za granicą i wyzwania gospodarcze. (...) Rząd uznał, że jest w interesie Polski, by dzisiaj postarać się być maksymalnie elastycznym
- powiedział w Polskim Radiu Marcin Przydacz.
Przyznał jednocześnie, że "wszyscy mają świadomość, że środki z KPO dla Polski są blokowane politycznie". - Nawet w rozmowie z urzędnikami UE, na koniec mówią, że "wszyscy wiemy, że decyzja będzie miała charakter polityczny i to na poziomie kolegium komisarzy. Rozmowy prowadzone są właśnie na poziomie komisarzy, więc założenia są uzgodnieniami natury politycznej - dodał.
Czy walka z Polską, która zyskuje sojuszników i znaczenie w UE, nie jest problemem dla unijnych instytucji?
- Krajobraz zmienia się, zmieniają się wyzwania. Państwa, instytucje czy partie wspierające najbardziej gorliwie [polską] opozycję przegrywają w poszczególnych wyborach w Europie. Widziałem statystykę, z jakich partii pochodzą przedstawiciele państw w Radzie Europejskiej - dwa czołowe ugrupowania do socjaliści oraz Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy. Europejska Partia Ludowa jest na 4 lub 5 miejscu, więc ci, którzy wspierają PO, są w RE w zdecydowanej mniejszości
- ocenił Przydacz.
Wracając do sprawy negocjacji ws. KPO, raz jeszcze wskazał, że "sprawa jest rozgrywana politycznie, nawet przez część komisarzy, którym opozycja obiecuje złote góry, w tym pewnie koncesje polityczne, że gdy wróci do władzy w Polsce, to interes gospodarczy konkretnych państw będzie łatwiej realizowany".
- Trzeba być lisem i lwem, by te negocjacje prowadzić i my tak chcemy. Chcemy zachować suwerenność Polski, ale i zdobywać środki dla Polski i Polaków - dodał.
♦ #SygnałyDnia: Gościem audycji jest @marcin_przydacz (wiceminister @MSZ_RP).
— Jedynka – Program 1 Polskiego Radia (@RadiowaJedynka) December 16, 2022
Oglądaj teraz też na #YouTube PolskieRadio24_pl: https://t.co/OQkK8y9J3X https://t.co/huvXkGTTwE