Polska ma w końcu szansę na otrzymanie środków z Krajowego Programu Odbudowy? Ukraina powinna odstąpić Rosji część swojego terytorium? O tym wszystkim redaktor Katarzyna Gójska rozmawiała ze swoimi gośćmi w porannym programie "W Punkt" na antenie Telewizji Republika.
Gośćmi red. Katarzyny Gójskiej w programie "W Punkt" na antenie Telewizji Republika byli: Adam Andruszkiewicz - minister w KPRM, Marek Ast - poseł PiS, Artur Łącki - poseł KO, Zdzisław Wolski - poseł Nowej Lewicy.
Rozmowa toczyła się wokół kilku tematów. Omówiono m.in. głosowania w sejmie z minionego tygodnia - nowelizacja ustawy o sądzie najwyższym (uruchomienie, a niedługo być może zatwierdzenie polskiego KPO) oraz głosowanie ws. wotum nieufności dla Zbigniewa Ziobry wygrane przez większość rządzącą.
Katarzyna Gójska zapytała swoich rozmówców o to, czy przegłosowanie prezydenckiej ustawy o SN, czy kształt, w którym to prawo jest sporządzone, oznacza koniec sporu na linii Bruksela-Warszawa przynajmniej w tej kwestii.
"Zasadniczy postulat został spełniony. Sam projekt ustawy w jakiś sposób był konsultowany w Komisji Europejskiej, chwalony przez przewodniczącą KE - Ursulę von der Leyen. Nie spodziewam się złego zakończenia. W tym momencie nie powinno być już jakichkolwiek przeciwieństw"
- odparł Marek Ast.
W następnej kolejności głos zabrał poseł KO - Artur Łącki, który jak twierdzi - czeka na środki z KPO, ale za to, że Polska nie otrzymała ich wcześniej obwinia ministra sprawiedliwości - Zbigniewa Ziobrę.
"Ustawa, którą przedstawił prezydent był wyrazem kompromisu. Unia Europejska jest w zasadzie oparta na kompromisie i to jest ważne. To, co dotarło do sejmu było porozumieniem z Unią Europejską. Posłowie PiS dużo w tej ustawie namieszali, a my jako PO nie możemy się na te zmiany zgodzić. Bruksela oczekiwała prostych zmian, nie było mowy o jakichś nowych tworach. Chciałbym, aby ta sprawa była w końcu załatwiona, a środki z KPO dla Polski były uwolnione."
- twierdzi polityk KO.
"Cała wina, że nie dostaliśmy środków leży po stronie Zbigniewa Ziobry"
- dodał.
Na stwierdzenie przez prowadzącą program faktu, że to przecież opozycja głosowała przeciwko, Łącki odparł:
"My głosowaliśmy przeciw kompromisowi, bo pomysł pana prezydenta został diametralnie zmieniony. Obawiamy się, że nie tak wyglądał kompromis z Komisją Europejską. Ponoć w tym tygodniu ktoś z KE ma przyjechać i podpisać kamienie milowe. Opozycja jednak nie ma wglądu, jak one wyglądają. Od momentu złożenia dokumentów o wypłatę KPO, jedyną blokadą jest Ziobro ze swoimi posłami"
Redaktor Katarzyna Gójska zauważyła jednak, że w momencie, kiedy zapadnie pozytywna decyzja w kwestii polskiego KPO, to opozycja będzie winowajcą, że trwało to tak długo.
"Przyjmujemy to na klatę. Dopóki rząd Zjednoczonej Prawicy nie rozwiąże sprawy od początku do końca, nie przedstawi programu powrotu do normalności, wydaje mi się, że to nie będzie takie proste."
- powiedział Łącki.
"Mam nadzieję, że to wszystko to trochę makijaż, który nastąpił w sprawie likwidacji Izby Dyscyplinarnej. My nie ustaniemy w walce o praworządność, o niezawisłość sędziów. Mam jednak nadzieję, że spotkanie z Ursulą von der Leyen 2 czerwca wystarczy. Niekoniecznie sama Komisja Europejska może o tym zdecydować. Wiemy, jakie są wątpliwości KE odnośnie niektórych krajów europejskich - czy dawać pieniądze, który egoistycznie łamie europejskie zasady. Przypominam, że nie mamy już Izby Dyscyplinarnej, bo mamy Izbę Odpowiedzialności Zawodowej."
- stwierdził Zdzisław Wolski poseł Nowej Lewicy.
Katarzyna Gójska zapytała również, czy obecny kształt nowelizacji wyczerpuje umowę z KE, którą zawarł rząd.
"Negocjacje polityczne się zakończyły. Warunki, które rząd uzgodnił z KE, zostały spełnione. Po naszej stronie wszystko zostało wykonane tak, jak było uzgodnione. Piłka jest teraz po stronie Brukseli, która powinna wywiązać się z danego słowa. Miejmy nadzieję, że KE nie ulegnie tym razem naszej opozycji, której nie podoba się, że osiągnęliśmy kompromis. Z drugiej strony, widzimy jak poseł Lewicy kłamie, że nasz premier powiedział, iż 90% sędziów to przestępcy. Jeśli chodzi o twardą politykę, miejmy nadzieję, że na początku czerwca będziemy świętować, ze Polska otrzyma w końcu obiecane środki."
- przyznał Andruszkiewicz.