Przesłanki ekonomiczne za tym, żeby sprowadzać emigrantów są naprawdę bardzo, bardzo kruche, bo co z tego, że jakaś część będzie podejmowała się nisko płatnej pracy, jeśli w dłuższej perspektywie będziemy wydawali o wiele więcej pieniędzy na zasiłki socjalne? A przecież są to często bardzo liczne rodziny - podkreśla dr Piotr Ślusarczyk z portalu euroislam.pl, z którym o kryzysie imigracyjnym, rozmawiała Luiza Dołęgowska.
Jak ocenia Pan dziś kwestię zagrożenia dla Polski ze strony fali migracyjnej, która zalała Europę Zachodnią? Czy porozumienie z UE o dobrowolnym przyjmowaniu imigrantów rozwiązuje problem i możemy spać spokojnie?
Problem nie został zażegnany i jesteśmy świadkami przetasowania na arenie międzynarodowej, gdzie wyraźnie widać, że imigranci muzułmańscy są gośćmi, z którymi nikt nie jest stanie sobie poradzić. Ale też - mówiąc szczerze, ani opinia publiczna - czy to obywatele Niemiec, Polski, Węgier, Czech czy Słowacji w swojej masie nie chcą przybyszów z krajów islamskich - i to jest bardzo wyraźne.
Społeczeństwa krajów zachodniej Europy coraz ostrzej demonstrują niezadowolenie - to musi budzić lęk wśród tamtejszych polityków.
Cała sytuacja przypomina grę w gorący kartofel, czyli komu uda się tych ludzi - zresztą często wbrew ich woli - przenieść do innych państw. Niemcy naciskają na to, żeby zamknąć granicę, więc jeśli granica niemiecka zostanie zamknięta, a niemieckie służby będą odsyłać imigrantów, to będą ich odsyłać między innymi do Polski. Chociaż szlak przez Polskę nie jest tym najbardziej uczęszczanym, ale jednak jakiś procent migrantów przechodził tędy, przekraczając naszą wschodnią granicę np. z Ukrainą, a potem jechali do Niemiec.
Jak duże jest ryzyko, że migranci mogą zostać przekierowani do Polski - czyli pierwszego kraju w UE, do którego dotarli?
Jeśli Niemcy nie będą ich przyjmować, wtedy Polska będzie zmuszona z tymi ludźmi coś zrobić. Nie mówimy tutaj oczywiście o Ukraińcach, ale o imigrantach - szczególnie muzułmańskich - których tutaj przejęliśmy, a którzy nie chcieli być w Polsce, więc wyjeżdżali. Zgodnie z całą logiką wydarzeń, jeżeli Niemcy będą ich odsyłać, to znaczna część tych osób trafi do Polski. Sytuacja się nie rozwiąże, jeżeli nie będzie porozumienia na poziomie europejskim o uszczelnieniu granic i w ogóle o niewpuszczaniu imigrantów muzułmańskich. Już dzisiaj wiadomo, że nikt nie chce ich przyjmować. Kwestia przymusowej relokacji upadła, ale ci ludzie są na terenie Unii Europejskiej i coś z nimi trzeba zrobić. Słychać też niepokojące pomysły suflowane przez rozmaitych doradców, którzy widzą w tym krótkoterminowe zyski ekonomiczne, natomiast nie widzą całości problemu.
''Całości problemu'' - czyli wszystkich skutków implementacji tu innej kultury?
Chodzi o to, że ci ''doradcy'' nie widzą kosztów społecznych, kosztów kulturowych i czegoś, czego nie da się przeliczyć na pieniądze - czyli bezpieczeństwa obywateli i poczucia spójności kulturowej. No i wiemy, że próbuje się sięgać do zasobów na przykład z byłych republik radzieckich. Mamy sporą emigrację czeczeńską; mówi się, żeby sprowadzać także obywateli Uzbekistanu do Polski, żeby tu pracowali… Nikt nie może być naiwnym, że jeżeli tutaj przyjadą Czeczeńcy czy obywatele republik dawnego ZSRR to zechcą tylko zarabiać pieniądze przez rok, dwa czy pięć lat, a potem wyjechać, tylko przyjadą tu po to, żeby tutaj zostać i budować w dużej mierze społeczeństwa równoległe.
Badania wskazują, że jeżeli oni tutaj przyjadą, i nawet jeżeli u siebie nie są zbyt religijni czy zbyt zislamizowani w sensie islamu politycznego - to tak naprawdę przenoszą własne struktury klanowe do krajów, w których mieszkają. A to jest niebezpieczne dla spójności społecznej.
Poza tym także się radykalizują, a przypominam, że w Polsce istnieją organizacje muzułmańskie promujące polityczną wersję islamu, które działają tu od lat '80 i mają ugruntowaną pozycję.
Na co w pierwszej kolejności nasze władze powinny w związku z tym położyć nacisk?
Uważam, że trzeba działać przede wszystkim na poziomie uszczelnienia granic i bezwzględnie deportować wszystkich, których da się deportować, którym nie przysługuje prawo azylu. Ludzie uciekający przed wojną to jest niewielki procent, ale za to są imigranci ekonomiczni, którzy przybywają do Europy nie w poszukiwaniu schronienia, ale socjalu, pieniędzy i lepszych warunków życia.
Polska jest granicą zewnętrzną Unii Europejskiej i trzeba zrobić wszystko, by ta granica jednak nie była teoretyczna. Na granicy działają specjalne organizacje tak jak ''Multi-ocalenie'' i wiele innych, które wywierają naciski i na Straż Graniczną, i na urzędników żeby wykorzystać wszelkie możliwości prawne, żeby ci ludzie jednak tutaj się znaleźli.
Czy można przewidzieć skutki ekonomiczne sprowadzania migrantów?
Przesłanki ekonomiczne za tym, żeby sprowadzać emigrantów są naprawdę bardzo, bardzo kruche, bo co z tego, że jakaś część będzie podejmowała się nisko płatnej pracy, jeśli w dłuższej perspektywie będziemy wydawali o wiele więcej pieniędzy na zasiłki socjalne? A przecież są to często bardzo liczne rodziny. Emigracja z krajów muzułmańskich nie przynosi salda dodatniego dla gospodarki, a w dłuższej ją obciąża.
Największym błędem ''barbarzyńców ekonomicznych'' jest to, że nie biorą pod uwagę wartości kulturowych , a tylko krótkoterminowe zyski, gdy tymczasem kultury europejskiej, kultury polskiej i tych wartości nie da się przeliczyć na pieniądze, ponieważ są one dorobkiem wieluset lat i wielu pokoleń.
Jak wobec tego wykorzystać fakt, że Unia zaakceptowała dobrowolność wyboru, czy można to inteligentnie wykorzystać?
W tej sytuacji powinniśmy wykorzystać dobrowolność w ten sposób, że demokratyczne polskie władze powinny posłuchać głosu obywateli i wyraźnie powiedzieć, że skoro obywatele sobie nie życzą tego rodzaju emigracji, to i o zmianie struktury społecznej powinni także decydować obywatele. Decyzje tego typu są decyzjami nieodwracalnymi, a z ich skutkami zmagać się będziemy my, ale także nasze dzieci i wnuki.
Polski rząd powinien wyraźnie powiedzieć, że przyjmiemy tylko tych - i to powinien być warunek - którzy mogą się w społeczeństwie polskim zintegrować. Przecież nikt przy zdrowych zmysłach nie narzeka na przybyszów z Wietnamu i często są to bardzo dobrzy uczniowie, bardzo dobrzy studenci i zdolni lekarze - naprawdę niezwykle pracowici ludzie, którzy nie wyciągają ręki po opiekę socjalną bez przyczyny, bo to nie jest ich model życia. Żyją ze swojej ciężkiej pracy, co jest imponujące, więc jeżeli już chcemy przyjmować imigrantów to przyjmujemy tych, którzy mogą i chcą się w społeczeństwie polskim zintegrować. Przestańmy mówić o wielokulturowości, zacznijmy mówić o spójności społecznej, bo jeżeli chcemy budować społeczeństwo i chcemy być wspólnotą, to musimy się opierać na określonych wartościach, które nie podlegają negocjacji.