Tusk pytany o opinię na temat prac nad nowelizacją ustaw sądowych stwierdził, że "prezes Jarosław Kaczyński i PiS są bardzo zdeterminowani, aby rzeczywiście uzyskać pełną polityczną kontrolę nad sądami".
Dodał też, że determinacja ta wykracza "poza jego możliwości interpretacyjne".
"Nie do końca rozumiem, dlaczego narażają się (PiS) na takie koszty - w sensie własnej reputacji, ale przede wszystkim, opinia o Polsce bardzo na tym cierpi"
- mówił.
Ocenił, że proponowane przez PiS zmiany, nie spowodują tego, że sądy w Polsce będą pracowały lepiej.
"Zastanawiam się czy najtrafniejsze nie są interpretacje, mówiące o tym, że PiS chce uzyskać status bezkarności. Biorąc pod uwagę ilość rzeczy na granicy prawa, albo z wyraźnym jego przekroczeniem, albo na granicy dobrego obyczaju, czyli potencjalne ryzyka, wtedy, kiedy utracą (politycy PiS) władzę, pojawiają się też ryzyka o charakterze karnym - być może to jest ta motywacja"
- wskazywał.
Dodał jednak, że jego zdaniem "ta najprawdziwsza interpretacja jest psychologiczna".
"Znam Kaczyńskiego od dziesięcioleci, w polityce znam go wręcz perfekcyjnie. On obsesyjnie cierpi, kiedy w jego najbliższym otoczeniu, coś nie jest mu podporządkowane, dlatego też tak często tracił w polityce, teraz ma swój polityczny sezon i to, co ma w zasięgu ręki, to jest cała Polska"
- powiedział Tusk.
Projekt PiS m.in. wprowadza odpowiedzialność dyscyplinarną sędziów za działania lub zaniechania mogące uniemożliwić lub istotnie utrudnić funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości, za działania kwestionujące skuteczność powołania sędziego oraz za działania o charakterze politycznym. Zwiększono zakres spraw możliwych do podjęcia przez rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych; znaczna część projektu to zmiany odnoszące się do sędziowskiego samorządu. Mają zostać wprowadzone także zmiany w procedurze wyboru I prezesa Sądu Najwyższego.