Donald Tusk nawoływał do budowania w Polsce „umiarkowanego centrum” oraz do trwałego porozumienia między PO-PSL. Do jego słów odniósł się Władysław Kosiniak-Kamysz. - Nie sądzę, żeby lewicowa Platforma chciała budować umiarkowane centrum. Nie sądzę, że to jest ten kierunek i to zaproszenie - ocenił.
Tusk w poniedziałkowym wywiadzie z TVN24 stwierdził, iż chciałby, żeby nie tylko w Polsce, ale i całej Europie, doszło do redefinicji "umiarkowanej prawicy". Według niego w Polsce pierwszym krokiem byłaby próba zbudowania trwałego porozumienia między PO a PSL.
- Ostatnie wybory bardzo wyraźnie pokazały, że jeśli obie partie pójdą w taki dryf, także dryf ideowy, to prędzej czy później źle skończą
- powiedział.
Jego zdaniem, rzeczą być może najważniejszą z punktu widzenia polskiej polityki, jest odbudowa umiarkowanego centrum z elementami tradycji konserwatywnej i liberalnej.
- Po to, aby jedyną alternatywą dla PiS nie była inna radykalna wizja świata. Czasami, nie tylko w Polsce, bywa tak, że dla prawicowej wersji socjalizmu jedyną alternatywa jest lewicowy socjalizm. Wolałbym uniknąć tego dość dramatycznego scenariusza
- dodał.
Stwierdził, że ma sporo pomysłów jak zbudować "ten rdzeń".
- Ale to byłby i tak dopiero początek
- dodał.
Do jego słów odniósł się w Radiowej Trójce lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.
- Umiarkowane centrum – akurat ta nazwa mi się podoba, bo ją stosujemy i to jest opis Koalicji polskiej. Jest już w Polsce umiarkowane centrum i trzeba je wspierać. Tworzymy je z Pawłem Kukizem, Markiem Biernackim, Jackiem Protasiewiczem. Nie sądzę, żeby lewicowa Platforma chciała budować umiarkowane centrum. Nie sądzę, że to jest ten kierunek i to zaproszenie
- powiedział, wybijając tym samym szpilę niedawnym koalicjantom.