Konsolidacja wszystkich głosów oddanych na kandydatów opozycyjnych daje absolutne zwycięstwo - ocenił dziś kandydat na prezydenta Rafał Trzaskowski. Analogiczna strategia nie dała jednak pożądanych efektów w ubiegłym roku. Gdy skonsolidowane partie wystartowały w wyborach do Parlamentu Europejskiego pod szyldem Koalicji Europejskiej, odnotowały dotkliwą wpadkę.
Trzaskowski ocenił, że po pierwszej turze wyborów prezydenckich widać, iż większość Polaków opowiada się za zmianą. Jak mówił, konsolidacja wszystkich głosów oddanych na kandydatów opozycyjnych wobec PiS dałaby mu "absolutne zwycięstwo".
- Wystarczy spojrzeć na poparcie, którym cieszyłem się ja i którym cieszył się Szymon Hołownia, i to już wystarczyłoby, żeby wygrać w waszym regionie, tu w Brodnicy
- zauważył.
Trzaskowski spogląda już w kierunku wyborców Szymona Hołowni. Jak przekonywał, jego najważniejszym punktem programu są mocne samorządy.
- Tu jest stuprocentowa zgoda, dlatego, że dzisiejszy rząd chce wojny ze wszystkimi niezależnymi instytucjami, chce wojny z samorządami, a my na to nie pozwolimy. Silny prezydent nie pozwoli osłabiać samorządów, nie pozwoli osłabiać was
- przekonywał Trzaskowski.
Rachunek kandydata Koalicji Obywatelskiej może okazać się chybiony. Na strategię sumowania poparć skusiła się przed ubiegłorocznymi wyborami do europarlamentu koalicja antypisu- zwana dalej Koalicją Europejską.
W wyborach do Parlamentu Europejskiego Prawo i Sprawiedliwość otrzymało 45,38 proc. głosów, Koalicja Europejska - 38,47 proc., Wiosna - 6,06 proc., Konfederacja - 4,55 proc., Kukiz'15 - 3,69 proc., Lewica Razem - 1,24 proc. Frekwencja wyniosła wówczas 45,68 proc. PiS zdobył 27 mandatów; Koalicja Europejska – 22 mandaty, a Wiosna Roberta Biedronia – 3 mandaty.
Jak mówił wówczas obecny wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin, konsolidacja opozycji Prawa i Sprawiedliwości, dała większości parlamentarnej historyczne zwycięstwo.
- Po pierwsze, PiS jeszcze nigdy nie wygrało wyborów do europarlamentu. Nawet te poprzednie wybory, które zapowiadały nasz wielki sukces w wyborach parlamentarnych, o włos, bo o 0,5%, ale jednak przegraliśmy wówczas z PO. Dzisiaj jest rzeczywiście sukces i to sukces w wielkim wymiarze. Jeszcze nigdy żadna partia nie miała tak wysokiego poparcia w wyborach do PE. Nigdy nie było tak dużej frekwencji. Platforma w 2010, w szczycie swojego powodzenia, nieco ponad 44%. PiS w tej chwili więcej
- tłumaczył Sasin.