Zmarły górnik to jeden z kilkunastu poszkodowanych w środowym wypadku, przewieziony został od razu do siemianowickiej oparzeniówki. Zmarł w sobotę po godz. 16.
"Był to jeden z najbardziej poszkodowanych pacjentów, od początku przebywał na oddziale intensywnej opieki medycznej. Miał oparzone 80 proc. powierzchni ciała, w tym 60 proc. trzeciego stopnia, a także drogi oddechowe"
- powiedział Smętek.
W siemianowickim szpitali nadal przebywa ośmiu górników z oparzeniami ciała oraz dróg oddechowych. W szpitalu w Krakowie leczone są dwie osoby.