Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Polska

Tomasz Sakiewicz przed procesem z Grodzkim: Nie mam nic do ukrycia. To próba zastraszenia

"Nie mam nic do ukrycia i chcę opowiedzieć publicznie, co pan marszałek zrobił" - mówił redaktor naczelny "Gazety Polskiej" i "Gazety Polskiej Codziennie" Tomasz Sakiewicz tuż przed rozpoczęciem procesu o zniesławienie, który wytoczył mu Tomasz Grodzki. Zaapelował o jawność postępowania.

W Sądzie Rejonowym Warszawa-Wola o godzinie 14.30 rozpoczyna się pierwsze posiedzenie w procesie, który marszałek Senatu Tomasz Grodzki wytoczył redaktorowi naczelnemu "Gazety Polskiej" i "Gazety Polskiej Codziennie" Tomaszowi Sakiewiczowi. 

Reklama

Tuż przed pierwszą rozprawą w tym procesie redaktor naczelny "Gazety Polskiej" i "Gazety Polskiej Codziennie" rozmawiał z reporterką TVP Info. Wyjaśniał, skąd jego obecność przed sądem na warszawskiej Woli.

- Chodzi o artykuły dotyczące tzw. kopert, czyli afery łapówkarskiej w szczecińskim szpitalu, którym kierował pan Grodzki. Chodzi o dziesiątki spraw wołających o pomstę do nieba i przykrych z punktu widzenia ludzkiego, kiedy biednym, umierającym często ludziom wyrywa się ostatni grosz po to, by mogli skorzystać z publicznej służby zdrowia (...)  Przesłuchano około 200 świadków w 14 sprawach, niektóre są wielopiętrowe czy złożone, z czego 5 nieprzedawnionych, czyli pan marszałek mógłby odpowiedzieć karnie za ewentualne podejrzenia. Problem w tym, że on ma jako marszałek Senatu, podwójny immunitet. Po pierwsze ma immunitet jako senator, a po drugie, nawet jeżeli dotrze do niego akt oskarżenia, to on jako marszałek będzie decydował, czy ta sprawa będzie głosowana. 

- opowiadał Tomasz Sakiewicz tuż przed budynkiem sądu w rozmowie z TVP Info.

Sakiewicz odwołał się do niedawnego przemówienia marszałka Senatu "w obronie wolnych mediów". Wskazał, że Grodzki pozwał wiele osób, które publicznie mówiły o "aferze kopertowej".

- Pamiętamy, jak pan marszałek przerwał oglądanie meczu po to, by mówić, jak bardzo kocha wolność słowa. Dziś widzimy, wszystkich dziennikarzy, którzy to opisują, próbuje wsadzić do więzienia. On nie zamknął sobie drogi cywilnej, mamy równolegle proces cywilny, dzisiejszy proces karny ma na celu zastraszenie mnie i moich dziennikarzy, świadków. Pozwał też Tomka Duklanowskiego, który był głównym rozpracowującym aferę kopertową. Pozywa też ludzi, którzy zeznawali, że dawali mu koperty. Mamy do czynienia z próbą zastraszenia wszystkich, którzy chcą opowiadać o tej wołającej o pomstę do nieba aferze

- podkreślił.

Tomasz Sakiewicz, pytany czy jest skłonny na ugodę z marszałkiem Senatu Tomaszem Grodzkim na dzisiejszym posiedzeniu pojednawczym, podkreślił, że przede wszystkim chce, by ten proces był jawny dla mediów. - Nie mam nic do ukrycia i chcę opowiedzieć publicznie, co pan marszałek zrobił - zaznaczył. W kwestii ugody zaznaczył, że to nie on pozywał, więc "piłka jest po stronie pana marszałka". Pytany o okoliczności pozwu, odpowiedział:

Dostałem taką bardzo grubą kopertę, w której setki stron opisywano moje straszliwe winy wobec pana marszałka. Przyzwyczaiłem się do tego, że różni ludzie próbowali zamknąć mi usta, parokrotnie próbowano mnie z tego powodu wsadzić do więzienia, w tym jedna "miłująca wolność telewizja"

- Osoby, które najwięcej mówią o wolności słowa, najchętniej wsadzają ludzi do więzienia - podsumował.

Reklama