10 wtop „czystej wody”, czyli rok z nielegalną TVP » Czytaj więcej w GP!

Tomasz Łysiak dla Niezalezna.pl: Tokarczuk o Polsce i Białorusi

Wywiad Olgi Tokarczuk dla dziennika „Corriere della sera” wzbudził nad Wisłą sporo emocji. Trudno się dziwić – rozmowa z noblistką opublikowana pod tytułem „Białoruś jak i Polska – płacą za opieszałość Europy” została zaanonsowana na pierwszej stronie jednej z najpopularniejszych włoskich gazet, zaś zawarte w niej treści w dużej mierze dotyczą Polski. Tokarczuk ubolewa nad fatalną sytuacją na Białorusi, by potem przejść do opisu jakże dramatycznej, według niej, sytuacji w Polsce. I utyskuje, że po jej i innych intelektualistów liście do Von der Leyen w sprawie sytuacji LGBT w Polsce „reakcja była zbyt wolna, zaś młyny unijne zbyt wolno mielą. Trzeba jednak mieć nadzieję, że będą skuteczne”.

Olga Tokarczuk / fot. YouTube/mat.pras./Legalna Kultura

Potem mówiła, że ataki na ruch LGBT są „poza kontrolą”, zaś niektóre gminy „mogą deklarować się jako »strefy wolne od LGBT”. To zaś ma być sprzeczne z duchem UE i sprzeczne z prawem cywilnym. Jeśli chodzi o protesty w sprawie „prawa, które zakazuje aborcji” (tak to zostało sformułowane w pytaniu) pisarka odpowiedziała, iż jest to prawo „barbarzyńskie”, zaś restrykcje z powodu COVID osłabiły skalę protestów. „Wirus pomógł rządowi i nadal to czyni. Białoruś jest przykładem, iż w nowej sytuacji pandemii światowej reżimy czują się pewniej: społeczeństwo, które się boi łatwiej poddaje się rozkazom i zakazom”. 

Zdanie z wybitego grubą czcionką tytułu w samym tekście wywiadu nie pada, lecz dobrze podsumowuje jego sens – Tokarczuk mówi i o Białorusi i o Polsce, zestawiając je ze sobą nie przez przypadek. Ma o tym, co się dzieje w naszym kraju zdanie jak najgorsze. 

Czy może takie mieć? Każdy ma prawo do swoich opinii. Gorzej, gdy dzieje się tak, że pisarka, rozsławiona noblowską nagrodą, uznaje się sama (z racji bycia laureatem tej nagrody) za autorytet moralny, a swoją czarną wizję tego, co się dzieje w Polsce postanawia ogłosić światu – tworząc obraz nieprawdziwy i przejaskrawiony. A tymczasem, kto jak kto, ale ten kto zajmuje się zawodowo „słowem” doskonale wie, jaką „słowo” ma wagę i siłę rażenia. Oraz zna prawidła rządzące tekstami pisanymi i mówionymi. Wie także, że mówienie o Białorusi i o Polsce, ustawianie ich w szeregu „reżimów” niejako „obok siebie” de facto je zrównuje w oczach czytelnika. A przecież nawet gdyby założyć, że ma się krytyczne, ba mocno krytyczne zdanie o rządach PiS (w końcu jest demokracja i każdy ma do tego prawo) to mówienie o tym, jak to są „łamane prawa człowieka w Polsce” w kontekście działań dyktatorskich w Białorusi jest po prostu z gruntu nieuczciwe intelektualnie. 

Jak widać jednak ów czarny obraz Polski – jakiegoś potwornego, autorytarnego reżimu, w którym nic innego się nie robi tylko prześladuje LGBT – stał się już dla wielu obrazem tak dominującym i prawdziwym, iż zaczęli widzieć rzeczywistość, jak jakiś koszmar porównywalny z nazistowskimi Niemcami. Ze zdumieniem czytałem tweety osób, które broniły postawy Tokarczuk atakującej własny kraj we włoskiej gazecie, w taki mniej więcej sposób – a gdyby tak jakiś pisarz czy pisarka w okresie nazizmu w Niemczech, w gazecie w innym kraju, pisał ostro na temat tego, co się dzieje w III Rzeszy to co, byłoby źle? 

Otóż nie byłoby źle. Natomiast jest źle, że doprowadzono do tego, iż coraz więcej osób zaczyna myśleć, że żyje w jakiejś autorytarnej dyktaturze. Ludzie ci wierzą w to, gdyż czytają i słuchają autorytetów – takich jak noblistka Olga Tokarczuk. 

We Włoszech jest inaczej? Podobnie. Tam także wielu znanych artystów i intelektualistów wpada w liberalny, politycznie-poprawny amok i zaczyna batalie polityczne wychodząc z ogródka własnej twórczości na pole starć polityków i publicystów. Tak od kilku lat jest ze znanym pisarzem opisującym mafię, Roberto Saviano, który zaczął udzielać się w mediach głośno atakując włoską prawicę i stając się aktywnym aktorem na włoskiej scenie publicystyki politycznej. Tak bywało i bywa z innymi. Tym chętniej ich przygarniają takie dzienniki, jak coraz mocniej lewicujący „Corriere della sera” – przyjście do redakcji Saviano, czy taki wywiad jak ten z Tokarczuk tylko świadczą o tym, jak zmienia się linia gazety. Pisarze, scenarzyści, reżyserzy, aktorzy i inni członkowie artystycznego salonu Europy czują niestety coraz częściej chęć błyszczenia w mediach poprzez wypowiadanie ostrych politycznych opinii. Często ze szkodą dla tego, co robią jako artyści…

 



Źródło: niezalezna.pl,

#Białoruś #Polska #Olga Tokarczuk

Tomasz Łysiak