Konfederacja to projekt, który zrzeszał różne - dość specyficzne - środowiska. Był w nim Janusz Korwin-Mikke, który nie ukrywał nawet swojej prorosyjskości, był też prof. Włodzimierz Osadczy, słynący z dziwnej znajomości z Ludmiłą Kozłowską - szefową fundacji Otwarty Dialog. Był także Grzegorz Braun, Piotr Liroy-Marzec, Marek Jakubiak, Narodowcy... Krótko mówiąc - "od Sasa do Lasa".
Kampania wyborcza Konfederacji opierała się na żenujących zagrywkach. Przykład mieliśmy w Kielcach - gdzie zaatakowana została Anna Krupka - wiceminister sportu. Podczas jej przemówienia, kandydat Konfederacji Konrad Berkowicz przykładał jej do głowy jarmułkę. W ostatnim etapie kampanii Konfederacja skupiała się głównie na krytykowaniu PiS. Paliwem była sprawa tzw. ustawy 447.
Te i inne wydarzenia spowodowały, że Konfederacja poniosła wyborczą klęskę, nie przekraczając progu wyborczego. Dziś już wiemy, że projekt ten w takiej formie, jak w eurowyborach, przestaje istnieć. Ogłosili to na konferencji prasowej Marek Jakubiak i Piotr Liroy-Marzec.
"Z federacji zrobiła się Konfederacja. Wzięliśmy pomocniczo udział w wyborach do europarlamentu i niestety część Konfederacji nie odniosła sukcesu. Po prostu sukces wyraźnie im zaszkodził. Różne rzeczy zaczęły się dziać i dziś już mogę powiedzieć, że czas już minął i oświadczam, że nie przyjmuję już propozycji Konfederacji na wybory jesienne z uwagi na brak transparentności i choćby dobrej woli. My idziemy do jesiennych wyborów z naszym przesłaniem"
- powiedział poseł Marek Jakubiak.