Kiedy tylko Rafał Trzaskowski lub Paweł Rabiej przedstawiają swoje propozycje dla Warszawy, kurtyna opada. Dziś duet polityków PO i Nowoczesnej "zabłysnął" po raz kolejny. Trzaskowski opowiadał o wysokim pressingu i swojej niezależności, a Rabiej uchylił rąbka tajemnicy w kwestii programu wyborczego - chce wystawiać "Klątwę" w teatrach. Co za kabaret!
"Czas na politykę wysokiego pressingu, czas odzyskać przestrzeń, którą oddaliśmy politykom posługującym się kłamstwem i manipulacją"
- zapowiedział Trzaskowski.
Brzmi ciekawie, lecz jak dotychczas Trzaskowski stosował raczej "niski pressing" i to ten znany z meczu Polska - Japonia na mundialu w Rosji. Adam Nawałka usprawiedliwiał tak brak zaangażowania piłkarzy w ostatnich 10 minutach meczu, a Trzaskowski nawet się nie kryje - na zapowiedziane spotkanie z mieszkańcami Ursusa po prostu... nie przyszedł. Czy tak wygląda "wysoki pressing"? Jeżeli tak, to aż strach wyobrazić sobie jego "niską" odmianę.
Dalej było jeszcze ciekawiej. Trzaskowski stwierdził bowiem, że Warszawa powinna być zarządzana z poziomu ulicy i przez człowieka... niezależnego, a nie - jak mówił - "z mieszkania na Żoliborzu, albo z ul. Nowogrodzkiej przez namiestnika prezesa PiS". Przypomnijmy tylko, że Trzaskowski jest członkiem Platformy Obywatelskiej, jako kandydat na prezydenta Warszawy popierany jest także przez Nowoczesną. Faktycznie, "niezależny"...
Z kolei potencjalny wiceprezydent stolicy Paweł Rabiej z Nowoczesnej przyznał, na czym tak naprawdę zależy "totalnej opozycji" w Warszawie. - Będziemy strzec, jak źrenicy oka warszawskich teatrów i inicjatyw artystycznych, by mogły wystawiać sztuki tak kontrowersyjne, jak "Klątwa" - stwierdził. Podczas gdy Patryk Jaki prezentuje konkretne propozycje dla Warszawy, m.in. budowę dwóch nowych linii metra, Trzaskowski i Rabiej chcą wystawiać haniebną sztukę.
Czy warszawiacy dadzą się nabrać na tę farsę? Przekonamy się już jesienią, natomiast dziś dowiedzieliśmy, się, że w piątek jeden ze stołecznych radnych Platformy Obywatelskiej przejdzie do Prawa i Sprawiedliwości na znak protestu przeciwko aferze reprywatyzacyjnej. Wcześniej podobną drogę przebyła radna Jolanta Kasztelan.