Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Tak obchodzono Boże Narodzenie w okupowanej Warszawie. „Chciano zachować chociaż iskierkę nadziei"

Obchody Bożego Narodzenia podczas niemieckiej okupacji w Warszawie były naznaczone tragizmem i smutkiem - powiedział Michał Tomasz Wójciuk, historyk z działu historycznego Muzeum Powstania Warszawskiego. Dodał, że mieszkańcy Warszawy mimo wszystko kultywowali jak najwięcej tradycji bożonarodzeniowych.

By Bundesarchiv, Bild 141-0763 / CC-BY-SA 3.0, CC BY-SA 3.0 de, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=5418727

"Działania Niemców, m.in. przemoc i terror wymierzone w ludność polską i żydowską, powodowały ogromne spustoszenie w psychice Polaków. Niełatwo było o tym wszystkim zapomnieć, nawet w święta Bożego Narodzenia"

– powiedział Michał Tomasz Wójciuk. Historyk wskazał również, że wiele rodzin spędzało święta w rozłące.

"Należy pamiętać, że część żołnierzy Września ’39 przebywała w obozach jenieckich. Również część rodzin pozostała na terenie, który znalazł się pod okupacją sowiecką"

– przypomniał.

Rozmówca Polskiej Agencji Prasowej zaznaczył, że "tragizm był wyczuwalny podczas obchodów Bożego Narodzenia w każdym roku okupacji".

"Chciano zachować chociaż iskierkę nadziei"

"Wielka niepewność odnośnie do tego, co przyniesie nadchodzący czas, nie dawała o sobie zapomnieć. Były to zatem smutne święta"

– zwrócił uwagę Wójciuk. Pomimo rzeczywistości wojennej warszawiacy starali się jednak spędzić ten czas wyjątkowo.

"Chciano zachować chociaż iskierkę nadziei. Starano się sprawić, żeby te święta naprawdę były świętami"

– podkreślił historyk.

Przygotowanie wigilii w sytuacji kryzysu oraz niemożności kupienia różnych produktów spożywczych nie było jednak łatwym zadaniem. "Produkty starano się mimo wszystko zdobywać, chociażby na czarnym rynku, bądź zastępować tradycyjne potrawy czymś innym" – zaznaczył Wójciuk. ­­­­

Podczas wigilii niewątpliwie nie mogło zabraknąć opłatka.

"W zdobyciu opłatka pomagały chociażby parafie. Jeżeli natomiast opłatka zabrakło, to do podzielenia się z najbliższymi mógł posłużyć chleb"

– wyjaśnił historyk. "Znamy też relacje o pieczeniu opłatków w rodzinach. Tradycja dzielenia się opłatkiem – niezależnie od wojny – jest trwałym elementem wigilii i symbolem jedności" – dodał badacz.

Świąteczne potrawy

W rozmowie z Polską Agencją Prasową historyk zwrócił także uwagę na to, że wygląd stołu wigilijnego zależał od sytuacji finansowej gospodarzy.

"Część warszawiaków, która miała możliwości wynikające ze statusu finansowego, była w stanie pozyskać różne produkty, które nie były jednak dostępne dla większości mieszkańców miasta"

– powiedział. Jak jednak dodał, "nawet zamożniejsza część warszawiaków ograniczała się do podstawowych potraw". Osoby mniej zamożne również starały się pozyskiwać produkty do przygotowania wigilijnych potraw na czarnym rynku, a także od znajomych lub korzystając z pomocy pośredników.

"Ciekawym zjawiskiem jest zastępowanie tradycyjnych potraw zamiennikami"

– wskazał Wójciuk. Bardzo często na wigilijnym stole gościły rybki stynki, które smażono. Historyk powiedział, że "smażono również placki ziemniaczane, a także gotowano ziemniaki, które następnie zjadano z cebulą, gotowano też soję".

"Mamy również jedną z relacji, z której dowiadujemy się, że zakonspirowany Związek Artystów Scen Polskich przygotował wigilię. To o tyle niesamowite wydarzenie, że uczestniczyło w niej 150 osób – jak wspominał aktor i reżyser Zbigniew Koczanowicz – a podczas wieczerzy podano zupę grzybową z kluskami, czarną kawę zbożową, a nawet po kawałeczku smażonego karpia, co było wysokiej klasy rarytasem"

– zaznaczył rozmówca Polskiej Agencji Prasowej.

Na świątecznym stole nie mogło zabraknąć słodyczy. Były pierniczki, pojawiały się także cukierki.

"Pieczono też ciasto z marchwi. Było to pewnego rodzaju ciasto marchewkowe, choć smakowało ono inaczej niż nam dzisiaj znane. To ciasto było jednak substytutem słodkiego, które pojawia się na stole wigilijnym. Znamy też relację o pieczeniu piernika, do którego dodawano jako aromat napar kwiatu lipowego, co dawało niesamowite wrażenia zapachowe"

– powiedział Wójciuk.

W czasie okupacji spotkania wigilijne były jednak utrudnione ze względu na godzinę policyjną.

"W różnym okresie była ona wyznaczana na różne godziny. W 1939 r. obowiązywała bardzo wcześnie, ponieważ od godz. 20. W 1940 r. została wyznaczona później, ponieważ obowiązywała od godz. 23, a rok później – od godz. 22. Z kolei w latach 1942-1943 znów obowiązywała od godz. 20"

– przypomniał rozmówca Polskiej Agencji Prasowej. "To sprawiało, że tradycja spotkań rodzinnych w Wigilię jest zachwiana" - dodał. W tej sytuacji przy wigilijnym stole spotykano się na krótkie spotkanie po południu bądź przychodziło się przed godziną policyjną i zostawało na noc u gospodarzy wieczerzy.

Godzina policyjna uniemożliwiała również uczestniczenie w mszy św. pasterskiej. "Oczywiście w trakcie wojny pasterki były, ale nie w tym czasie, do którego jesteśmy przyzwyczajeni, czyli o północy" – wyjaśnił Wójciuk. Pasterki były odprawiane o godz. 6 rano 25 grudnia, czyli w czasie, kiedy godzina policyjna była zakończona, a po ulicach można już było chodzić.

Choinka

Tradycyjnym elementem świąt Bożego Narodzenia jest choinka, której mimo okupacyjnej rzeczywistości nie mogło zabraknąć.

"Choinka nie mogła być jednak jakoś spektakularnie oświetlona, ponieważ obowiązywało zaciemnienie i był zakaz oświetlania z uwagi na ewentualne naloty lotnicze, a Niemcy tego ściśle przestrzegali"

- zaznaczył rozmówca Polskiej Agencji Prasowej.

"Na okupacyjnych zdjęciach z mieszkania dziennikarza i varsavianisty Olgierda Budrewicza widzimy zapaloną świeczkę przymocowaną do choinkowej gałązki i zimne ognie. Zdjęcia z czasu okupacji pozwalają nam zobaczyć, jak choinki ubierano. Używano do tego papierowych łańcuchów, zabawek wykonanych z papieru, zdarzały się także szklane bombki. Pięknie wyglądała np. choinka w mieszkaniu, gdzie świętował z przyjaciółmi Zbigniew Jasiński 'Rudy', który w Powstaniu Warszawskim był dziennikarzem 'Błyskawicy', autorem wiersza 'Żądamy amunicji'. Niewielkie drzewko z dużą liczbą ozdób w większości wykonanych własnoręcznie"

– powiedział historyk. Aby światło z choinek nie wydostawało się na zewnątrz, dodatkowo starano się obudowywać okna elementami ciemnymi, które pozwalały na wyciemnienie pomieszczenia.

Kolędowanie 

W okupacyjnej Warszawie starano się również kultywować zwyczaj kolędowania.

"Śpiew jednak kojarzy się z radością, o której w wojennej niepewności o los bliskich znajdujących się w obozach koncentracyjnych czy w aresztach śledczych, a także członków partyzantki i konspiracji trudno było mówić"

– podkreślił Wójciuk. W trakcie okupacji nie zaprzestano także spotkań jasełkowych, mimo że Niemcy zabronili tego rodzaju przedstawień z udziałem dzieci.

"Takie spotkania się jednak odbywały, m.in. na Mokotowie. Ludzie po prostu potrzebowali kultywowania świątecznych tradycji"

– zwrócił uwagę badacz.

Święta Bożego Narodzenia w czasie okupacji znalazły swoje odzwierciedlenie w czarnym humorze i w konspiracji satyrycznej.

"W trakcie wojny narodził się nurt tworzenia utworów, które określilibyśmy dzisiaj jako paraświąteczne i parapastorałkowe. Były one śpiewane na melodię tradycyjnej kolędy lub pastorałki, jednak słowa były zmienione, zwłaszcza prześmiewcze, i dotyczyły panującej wówczas sytuacji. Wyśmiewano niemiecki terror, mając jednocześnie nadzieję, że wojna się kiedyś skończy"

– powiedział Wójciuk. Częstym "bohaterem" tych piosenek był Adolf Hitler. Jak wyjaśnił rozmówca Polskiej Agencji Prasowej, "był on w różny sposób przedstawiany jako element komiczny tych piosenek". W okresie okołoświątecznym w ścisłej konspiracji organizowano spotkania, na których takie utwory były prezentowane. Rysowano także karykatury diabła ze swastyką.

"Miał on również rogi, które wyglądały jak SS-mańskie błyskawice"

– wskazał historyk. "Rodziła się zatem sfera kultury, która była też sferą komiczną. Wyśmiewała okupanta, lecz i dawała nadzieję" – podkreślił.

W 1944 r., w opuszczonym i zniszczonym po Powstaniu Warszawskim mieście, święta Bożego Narodzenia wyglądały jednak zupełnie inaczej.

"W tym roku warszawiacy obchodzili święta rozproszeni po różnych miejscach – po upadku zrywu część została przesiedlona na inne tereny Generalnego Gubernatorstwa, części przypadł los pracowników przymusowych w III Rzeszy, a jeszcze inna część trafiła do obozów jenieckich i koncentracyjnych"

– wyjaśnił historyk. W Warszawie zostali jedynie robinsonowie.

"Z ich wspomnień dowiadujemy się, że kultywowali oni tradycję Bożego Narodzenia, szczególnie Wigilii"

– zaznaczył Michał Tomasz Wójciuk.

 



Źródło: PAP, niezalezna.pl

#II wojna światowa #okupacja niemiecka #Boże Narodzenie

mm