Druga podwyżka pensji dla funkcjonariuszy, w ramach programu modernizacji służb mundurowych, zostanie wprowadzona od 1 stycznia 2019 roku – powiedział dziś w Kaliszu wiceminister Spraw Wewnętrznych i Administracji Jarosław Zieliński.
Dotyczy to pracowników policji, Państwowej Straży Pożarnej, Straży Granicznej i Służby Ochrony Państwa.
Łącznie z pierwszą podwyżką z 2017 roku wyniesie ona średnio 609 złotych na etat każdego funkcjonariusza i niewiele mniej dla pracowników cywilnych
– poinformował Zieliński.
Wiceminister powiedział, że w ciągu dwóch lat rządów PiS MSWiA wprowadziło już dwie podwyżki wynagrodzenia - po 192 zł na etat w 2016 roku, a od 2017 roku średnio 253 zł.
Zieliński oświadczył, że "dzięki uszczelnieniu VAT i eliminacji złodziejstwa, jakie się dokonywało za poprzednich rządów" w budżecie 2018 roku zabezpieczono 150 mln zł na podniesienie pensji dla początkujących w zawodzie funkcjonariuszy, którzy mają najniższe uposażenia.
Chodzi o to, żeby do służb mundurowych chcieli przychodzić ludzie zdolni, z predyspozycjami, bo dzisiaj rynek pracy zalewany jest atrakcyjnymi ofertami pracy
– powiedział.
Wiceminister poinformował też o planowanych dodatkowych pieniądzach dla policjantów z Warszawy. Na razie nie potrafił podać konkretnej kwoty, ponieważ – jak tłumaczył - trwają wyliczenia, "ale razem z tym, co już mają, ten dodatek będzie kilkusetzłotowy".
Warszawa jest miejscem, gdzie obywają się wszystkie ważniejsze wydarzenia, więc dodatek należy się
- podkreślił.
W 2017 roku, jak zauważył, odnotowano więcej wakatów w policji w porównaniu z 2016 rokiem, w którym notowano rekordowo mały wskaźnik wakatów - najniższy od 15 lat – w wysokości 2,3 procent. Zdaniem wiceministra jest to spowodowane przywróceniem 1000 etatów w policji, zlikwidowanych za czasów PO-PSL; obecnie jest to 103 309.
Bardzo twardo egzekwujemy wymóg, żeby komendanci wszystkich szczebli a zwłaszcza wojewódzcy robili wszystko, co możliwe, żeby pozyskiwać do pracy nowych funkcjonariuszy
– oświadczył wiceminister Zieliński i jako dobry przykład wskazał na Kalisz, gdzie na 400 zatrudnionych funkcjonariuszy wolne są tylko cztery etaty.