W sobotę w siedzibie polskiego MSZ stawił się na wezwanie przedstawiciel Komisji Europejskiej w Polsce, Marek Prawda. Miało to związek z wypowiedzią rzecznika KE, Christiana Wiganda, który podważył niezależność i prawomocność funkcjonowania Trybunału Konstytucyjnego w Polsce. Wiceszef MSZ, Szymon Szynkowski vel Sęk, zdradził na antenie Polskiego Radia 24 kulisy rozmowy przedstawicieli ministerstwa z Markiem Prawdą.
Dzisiaj wiceszefowa Komisji Europejskiej, odpowiedzialna również za kwestie praworządności, Vera Jourova, spotka się m.in. z przedstawicielami polskiego parlamentu, ministrem sprawiedliwości oraz szefową Trybunału Konstytucyjnego. Szymon Szynkowski vel Sęk, wiceminister spraw zagranicznych, spodziewa się po wizycie brukselskiej urzędniczki "gestu dobrej woli ze strony Komisji Europejskiej".
- Ostatnie dni i tygodnie to sytuacja wprost przeciwna. (...) W istocie nie może być tak, że bez żadnego umocowania traktatowego rzecznik KE reprezentujący Komisję ocenia, czy dana instytucja funkcjonuje w sposób niezależny czy legalny. Wyobraźmy sobie, że rzecznik Komisji uznałby z jakiegoś powodu, za wątpliwe funkcjonowanie niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego
- mówił w rozmowie z Dorotą Kanią Szynkowski vel Sęk.
Wiceminister nawiązał w tym do wypowiedzi rzecznika Komisji Europejskiej, Christiana Wiganda, który podczas piątkowej konferencji prasowej mówił, że niezależność i prawomocność TK w Polsce została "poważnie podważona" i nie może on wydawać już "efektywnej konstytucyjnej oceny". Wezwał, w imieniu KE, do "przywrócenia niezależności i prawomocności Trybunału Konstytucyjnego".
W związku z wypowiedzią Wiganda, polski MSZ wezwał szefa przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Polsce, Marka Prawdę. Szymon Szynkowski vel Sęk na antenie PR24 mówił o kulisach tego spotkania. Z Prawdą rozmawiał wiceszef resortu, Paweł Jabłoński.
- [Wiceminister] wskazywał na głęboką niewłaściwość stwierdzeń, które padły z ust rzecznika KE i brak kompetencji Komisji do oceniania legalności czy tez niezależności polskich instytucji, w szczególności tak ważnych jak TK. (...) Z relacji ministra Jabłońskiego wynika, że z jednej strony przedstawiciel KE bronił prawa Komisji Europejskiej do zabierania głosu ws. praworządności, z drugiej strony nie bronił w ogóle tych wypowiedzi, które uzurpowałyby kompetencje KE do oceniania legalności funkcjonowania instytucji. Miał takie poczucie, że w tym miejscu wypowiedzi [Wiganda] poszły zbyt daleko
- powiedział w rozmowie z Dorotą Kania wiceminister spraw zagranicznych.