Europosłanka Sylwia Spurek dołączy do frakcji Zielonych w Parlamencie Europejskim stając się ich jedyną polską deputowaną. - Parlament Europejski potrzebuje totalnej, zielonej i progresywnej opozycji i taką rolę mogą odegrać tylko Zieloni - powiedziała Spurek.
Spurek ogłosi, że przystępuje do frakcji Zielonych w środę o godz. 10.30 w Brukseli; w poniedziałek przekazała, że opuszcza Socjalistów i Demokratów.
Spurek podkreśliła, że dla niej w polityce ważne są wartości.
- Zrezygnowałam z wysokiego stanowiska publicznego, z mojej kariery eksperckiej, weszłam do polityki, żeby być bardziej skuteczna. Dla mnie Zieloni to jest wiarygodność w kwestiach ochrony klimatu, praw zwierząt czy praworządności
- dodała.
- Ostatni rok nowej Komisji Europejskiej - w mojej ocenie - jest rokiem zmarnowanym i dla praw człowieka, i dla praworządności, i dla klimatu. Parlament Europejski potrzebuje takiej totalnej zielonej i progresywnej opozycji. Taką rolę mogą odegrać, jak wynika z moich obserwacji, z mojego ponadrocznego doświadczenia w PE, tylko Zieloni
- oceniła Spurek. Zapowiada, że chce współtworzyć w PE taką opozycję.
- Zieloni pokazują, że można politykę uprawiać bez strachu: przed lobby transportowym, rolnym, energetycznym, które chcę powstrzymać zmiany. Siłą Zielonych jest spójność programowa. Dla mnie to jest frakcja, która jest ze mną kompatybilna
- dodała.
Według europosłanki w dużych frakcjach - jak S&D - nadal panuje strach przed grupami interesu, elektoratami czy własnymi partiami.
- To powoduje, że my czekamy z decyzjami, co tylko sankcjonuje status quo, a kryzys klimatyczny każdego dnia się pogłębia. Z S&D łączy mnie na pewno walka o prawa człowieka, znalazłam tam wielu sojuszników i sojuszniczki moich działań w kwestiach praw kobiet, w kwestiach osób LGBT. Natomiast w kwestiach klimatu S&D nie jest tak progresywna, jakbym tego chciała
- mówiła.
Jak dodała Spurek frakcja, do której przystąpi, daje jej możliwość skutecznego działania. -
Zaproponowano mi, żebym objęła funkcję wiceprzewodniczącej komisji ds. praw kobiet i równouprawnienia
- poinformowała.
Zadeklarowała, że w komisji będzie działać ws. zdrowia kobiet, ubóstwa, luk płacowych i emerytalnych.
-To, co robiłam od 20 lat, chcę robić w Parlamencie Europejskim jako wiceprzewodnicząca komisji
- powiedziała.
- Będę starała się doprowadzić do sytuacji, w której konwencja stambulska będzie ratyfikowana przez UE i cała Unia będzie jej stroną. Musimy w końcu zagwarantować kobietom w każdym państwie europejskim, bez względu na to, czy rządzą tam konserwatyści czy nie, bez względu na to, jak politycy i polityczki mówią o przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet nazywając je czasami ideologią gender
- dodała.