Stowarzyszenie na Rzecz Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego Pro Humanum zapowiada podjęcie kroków prawnych wobec osób, które opisują sprawę jego prezes Jolanty Lange. Przypomnijmy, że szefowa stowarzyszenia była w przeszłości tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie Panna.
Do końca tygodnia wydamy oświadczenie. Jesteśmy wstrząśnięci tą falą hejtu, jaka się przelewa. Kontaktujemy się z prawnikami – usłyszeliśmy wczoraj w siedzibie stowarzyszenia, gdy zapytaliśmy, czy zamierza ono podjąć jakiekolwiek działania. Mężczyzna, który z nami rozmawiał, nie umiał powiedzieć jednak, jakie nieprawdziwe informacje pojawiły się w mediach. Tymczasem, jak ustalili dziennikarze, Jolanta Lange w przeszłości nazywała się Jolanta Gontarczyk i była tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie „Panna”. Informację jako pierwszy podał Artur Stelmasiak związany z tygodnikiem „Niedziela”.
„Kiedyś rozpracowywała »S«, Polonię niemiecką i ks. Blachnickiego (umarł po spotkaniu), a teraz szerzy tolerancję i wspiera ruch LGBT za pieniądze od Trzaskowskiego”.
- napisał Artur Stelmasiak na Twitterze.
W agenturalnej działalności w latach 80. pomagał jej mąż, Andrzej, również TW o pseudonimie Yon. Wczoraj sprawę komentował m.in. Piotr Woyciechowski.
Najpierw zajmował się dość skomplikowanymi kombinacjami operacyjnymi, zmierzającymi do zwalczania ambasad niemieckich na terenie Polski. Był bardzo dobrze wyszkolony, świadomy, niebezpieczny, w pełni sterowalny, chętnie podejmujący działalność z pełną inicjatywą. Współpraca Jolanty Gontarczyk zaczęła się trzy lata później, a do werbunku osobiście doprowadził jej mąż, który bał się, że jeśli do tego nie dojdzie, to zostanie przez nią nieświadomie zdekonspirowany
– mówił ekspert.
Zdaniem Woyciechowskiego pani Jolanta kontynuuje swoje dzieło.
Tylko już nie w wymiarze agenturalnym, a jawnym – przeciwko Kościołowi katolickiemu i chrześcijaństwu. To jest główny cel.
- stwierdził Wojciechowski.
Rola małżeństwa Gontarczyków w śmierci ks. Franciszka Blachnickiego do dzisiaj jest tajemnicą. Według relacji świadków duchowny, twórca Ruchu Światło-Życie, dowiedział się, że jego współpracownicy są wtykami SB. W nocy przed śmiercią rozmawiał z małżeństwem Gontarczyków. Według świadków uczestnicy rozmowy krzyczeli na siebie. Rano duchowny został znaleziony w ciężkim stanie, a małżeństwo wyszło i natychmiast zerwało kontakt z całym środowiskiem. To sprawia, że wiele osób stawia tezę o tym, że ksiądz został otruty, chociaż dowodów na potwierdzenie tej tezy nie znaleziono. Oficjalnie w karcie zgonu podano wersję o zatorze płucnym. Dzisiaj Jolanta Lange jest działaczką na rzecz równouprawnienia i korzysta z grantów m.in. miasta stołecznego Warszawy. Jej stowarzyszenie m.in. brało udział w Warszawskich Dniach Różnorodności.
Takie organizacje tak naprawdę uaktywniają się, aby walczyć z obozem dobrej zmiany i konserwatywnymi wartościami w Polsce. Niegdyś z Kościołem walczyli właśnie komuniści, dziś są to często ci sami ludzie, ale w organizacjach pozarządowych.
- mówi nam poseł Robert Telus, przewodniczący Parlamentarnego Zespołu Członków i Sympatyków Ruchu Światło-Życie, Akcji Katolickiej oraz Stowarzyszenia Rodzin Katolickich.
Jolanta Lange, wcześniej Jolanta Gontarczyk, w III RP nie zniknęła z przestrzeni publicznej. Była m.in. radną sejmikową Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Po śledztwie IPN w sprawie śmierci ks. Blachnickiego postanowiła w 2008 r. zmienić nazwisko. Prezesem stowarzyszenia została w 2016 r. Wczoraj zapytaliśmy o reakcję miasta stołecznego Warszawy w tej sprawie. Na razie nie otrzymaliśmy odpowiedzi.