Niektórym ludziom - zwłaszcza tym "zaniepokojonym stanem polskiej demokracji" - coraz ciężej żyć bez codziennej dawki politycznych emocji i lamentowania nad pisowskim "reżimem". Jaskrawym przykładem jest tu Magdalena Środa. Gdy inna feministka na Facebooku napisała o czymś innym niż patriarchat i Kaczyńscy, Środa nie wytrzymała!
Ludwika Włodek jest wzorcową feministką. Popiera Czarne Piątki, a na manifestacje chodzi z transparentami w stylu "Patriarchat zaczyna się od polowania". Ale oprócz tego umieszcza na swoim prywatnym koncie na Facebooku zdjęcia z podróży lub luźne refleksje. Np. taką:
Ale niesamowity księżyc teraz nad Warszawą. Jak wielki żuk wywrócony na plecy.
Obok takiego lekceważenia spraw państwowych nie mogła przejść obojętnie Magdalena Środa. Natychmiast skomentowała wpis Włodek w taki oto sposób:
Jak ty Ludwiko możesz tak żyć zajmując się księżycem, podróżami i innymi dziwnymi sprawami nie angażując się w ogóle w politykę?
W obronie Ludwiki Włodek szybko stanął jeden z jej znajomych. Napisał do Środy:
Jak to jest wchodzić komuś na jego wall [miejsce na Facebooku, na którym użytkownik lub/i mogą dodawać wpisy - przyp. Niezalezna.pl] i robić wymówki, że powinien w coś się angażować?
Magdalena Środa nie przelękła się tej krytyki. Odwinęła się mężczyźnie, twierdząc, że "wall" Ludwiki Włodek... należy do niej - czyli do Środy:
Nie wiem, czyj to jest wall, mam wrażenie, że mój, a tam ludzie żyją czymś więcej niż księżycem, podróżami i wyborem najlepszych celów turystycznych, może stąd ta moja konsternacja; jeśli zaglądam na mojego fb to chcę widzieć różne ważne komentarze, a gdy chcę zwiedzać świat to otwieram strony rainbow, wszystko się bierze z pomieszania...
Na szczęście ktoś wyjaśnił Środzie pomyłkę, jaką popełniła. Jedna z użytkowniczek Facebooka napisała mianowicie:
Ciekawiej podróżować z Ludwiką niż z Rainbow. Ludwika umieszcza posty na swoim wallu, a Pani je widzi tylko dlatego, że obserwuje jej wall.
Nie możemy doczekać się dalszej części tej niezwykłej rozmowy. I kolejnych pouczeń Magdaleny Środy, o czym powinny, a o czym nie, pisać na Facebooku feministki.