Twardy śnieg, oblodzenia, warunki wymagające nie tylko sprzętu, ale i doświadczenia, umiejętności używania go, bardzo dużej czujności - tak warunku na szlaku opisał profil Tatromaniak.
W takich okolicznościach spotkali się turyści z Litwy z małym dzieckiem i przewodnik tatrzański. W trakcie rozmowy okazało się, że rodzice z dzieckiem mają zamiar wejść na Rysy. W Tatrach panują już warunki zimowe, więc w schronisku zarówno pracownicy, jak i inni turyści oraz ratownik HZS (słowacki odpowiednik Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego) próbowali ich odwieźć od tego pomysłu.
Niestety mimo przedstawienia im racjonalnych argumentów postanowili kontynuować swoją wyprawę z 9-miesięcznym dzieckiem w miękkim nosidle zawieszonym z przodu jednego z rodziców. Lekkomyślna decyzja o zlekceważeniu uwag bardziej doświadczonych turystów nie skończyła się dla nich dobrze.
Problem był z zejściem
Po wejściu na szczyt okazało się, że to dopiero połowa wyprawy. Problem pojawił się, gdy trzeba było zejść na dół. Ojciec dziecka poprosił przewodnika o pożyczenie raków i pomoc. Na propozycję, by wezwać na pomoc TOPR, rodzice dziecka odmówili.
"W końcu przewodnik decyduje przejąć dziecko i znieść je w bezpieczniejsze miejsce, czujnie stawiając każdy krok. Wszystko dobrze się kończy" - relacjonował profil Tatromaniak.