Z ustaleń portalu niezalezna.pl wynika, że spore kontrowersje we władzach Szkoły Podstawowej nr 79 w Gdańsku wzbudził pomysł utworzenia w holu placówki szkolnej gazetki o tematyce niepodległościowej. Od jednego z naszych informatorów dowiedzieliśmy się, że zastępca dyrektora szkoły nakazał zdjęcie ze ściany fotografii Danuty Siedzikówny „Inki” oraz Feliks Selmanowicza „Zagończyka”. Po naszej publikacji z redakcją skontaktował się dyrektor szkoły, który odniósł się do okoliczności powstawania szkolnej gazetki.
Okazuje się, że zastępcy dyrektora szkoły nie spodobało się umieszczenie zdjęć „Inki” i „Zagończyka” na przygotowywanej na listopad gazetce szkolnej, której tematem przewodnim miał być motyw niepodległościowy.
– Zastępca dyrektora uznał, że zdjęcia „Inki” i „Zagończyka” nie mieszczą się w klimacie niepodległościowym. Możemy sobie oczywiście tylko pogdybać, dlaczego akurat te dwie osoby nie pasują. Czy to nie jest jeszcze ciągle temat taki, że oni ciągle są wyklęci – mówi portalowi niezalezna.pl chcąca zachować anonimowość osoba, która zna szczegóły sprawy.
Decyzja o zdjęciu fotografii jest doprawdy zdumiewająca. To właśnie w Gdańsku odbył się państwowy pogrzeb Danuty Siedzikówny „Inki” oraz Feliksa Selmanowicza „Zagończyka”.
– Inka i Zagończyk mają szczególne miejsce w Gdańsku, przecież tutaj zostali zamęczeni i tutaj spoczywają – podkreśla nasz rozmówca.
Rozprawa przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Gdańsku odbyła się w trybie doraźnym 3 sierpnia 1946 r. Sanitariuszkę oskarżono o mordowanie rannych i nakłanianie do ich egzekucji. Fałszywe zeznania w tej sprawie złożył wartownik UB, niejaki Adamski. Jedynie milicjant Mieczysław Mazur zeznał, że „Inka” opatrzyła go, gdy został ranny w akcji pod Sulęczynem. Mimo tego Danuta Siedzikówna została skazana na karę śmierci. 28 sierpnia 1946 r. wyrok wykonano. Wraz z „Inką” zamordowany został Feliks Selmanowicz „Zagończyk”.
Tak wspominał tamten poranek wezwany do skazanych wikariusz kościoła garnizonowego w Gdańsku ks. Marian Prusak.
Oddziałowy zaprowadził mnie najpierw do tego pana. Kiedy wszedłem do celi widziałem przeraźliwy smutek na jego twarzy. Pierwsze słowa, z którymi zwrócił się do mnie, brzmiały: – No tak, jednak nie skorzystano z prawa łaski. (…) Potem przeprowadzono mnie do celi, w której na śmierć czekała młoda, szczupła dziewczyna w letniej sukience. Przyjęła mnie nadzwyczaj spokojnie, wyspowiadała się, a potem wyraziła życzenie, żeby o wyroku i o śmierci powiadomić jej siostrę. (…)
W końcu poprowadzono mnie schodami, jakby do piwnicy. Oni już tam byli. Zdaje się w kajdankach, albo z zawiązanymi rękami. Sala była niewielka, jak dwa pokoje. Miałem krzyż, dałem go do pocałowania. Chciano im zawiązać oczy, nie pozwolili. Obok czekała zgraja ludzi, tak że było dosyć ciasno. Był wojskowy prokurator i pełno jakichś młodych ubowców. Ustawiono nieszczęśników pod słupkami. W rogu był stolik, skąd prokurator odczytywał wyrok i skąd dał rozkaz do wykonania egzekucji. Była taka jakby wnęka, chyba czerwona nie otynkowana cegła, były słupki do połowy wysokości człowieka. Postawiono ich przy nich, ale nie pamiętam czy ich przywiązano. Ci, którzy tam stali nie uszanowali powagi śmierci. Obrzucili skazańców obelżywymi słowami, a prokurator odczytał uzasadnienie wyroku i poinformował, że nie było ułaskawienia. Jego ostatnie słowa brzmiały: „Po zdrajcach narodu polskiego, ognia!”. W tym momencie skazani krzyknęli, jakby się wcześniej umówili: „Niech żyje Polska!”. Potem salwa i osunęli się na ziemię (…) nie mogłem na to patrzeć, ale pamiętam, że obydwoje po tej salwie żyli. Podszedł do nich dowódca plutonu egzekucyjnego z gdańskiego KBW, ppor. Franciszek Sawicki, wściekły z powodu okrzyku, z bliskiej odległości dobił ich strzałami pistoletu w głowę. „Inka” zdołała jeszcze krzyknąć: „Niech żyje Łupaszko!”.
W przesłanym do redakcji portalu niezalezna.pl piśmie, dyrektor szkoły domaga się sprostowania i przeprosin, jednak nie zaprzecza informacjom pojawiającym się w tekście, a przedstawia inne okoliczności całej sprawy.
Poniżej publikujemy w całości pismo dyrektora Szkoły Podstawowej nr 79 w Gdańsku:
Szanowna Redakcjo Portalu „Niezależna.pl”,
W odniesieniu do materiału zamieszczonego w Internecie dotyczącego Szkoły Podstawowej nr 79 w Gdańsku z nagłówkiem: „Skandal w gdańskiej szkole. Inka i Zagończyk nadal wyklęci?” jako dyrektor szkoły dementuję uzyskaną przez Państwo informację, proszę o sprostowanie i przeprosiny na stronie Państwa portalu. Powyższa sytuacja nie miała miejsca. Osoba, która była odpowiedzialna za przygotowanie gazetki ściennej w szkole z okazji zbliżającego się Święta Niepodległości umieściła nikłe informacje o Józefie Piłsudskim, natomiast w materiale dominowała postać Inki i Zagończyka. Osoba ta została poproszona tylko o zmianę proporcji. Nie ma to nic wspólnego z domniemanym „wyklęciem” Inki i Zagończyka, tylko z faktami historycznymi, które w tym wypadku skupiają się wokół postaci Józefa Piłsudskiego w związku ze Świętem Odzyskania Niepodległości przez Polskę 11 listopada 1918 roku.
Z poważaniem,
Michał Zapolski-Downar
Dyrektor Szkoły Podstawowej nr 79 w Gdańsku