Kilka dni to zajęło, ale Donald Tusk w końcu zabrał głos w sprawie ujawnionych przez TVP taśm ze spotkania kilka dni po katastrofie smoleńskiej. "Bohaterami" nagrania był ówczesny premier - Tusk, i ministrowie w jego rządzie, a także Edmund Klich. Dziś "król Europy" niewiele ma w tej sprawie do powiedzenia. - Wykorzystują tragedię smoleńską, by przykryć brudy Obajtka - stwierdził przewidywalnie były premier.
W czwartek TVP1 wyemitowało fragmenty nagrania z narady u premiera Donalda Tuska, do której miało dojść 23 kwietnia 2010 roku. W spotkaniu uczestniczył Edmund Klich, który po katastrofie smoleńskiej został akredytowanym przedstawicielem Polski przy wojskowo-cywilnej komisji rosyjskiej (MAK) badającej przyczyny tragedii, a także: minister infrastruktury Cezary Grabarczyk, sekretarz kolegium ds. służb specjalnych Jacek Cichocki, minister obrony Bogdan Klich, minister spaw wewnętrznych Jerzy Miller, zajmujący się kontaktami z rodzinami ofiar minister Michał Boni oraz szef Kancelarii Premiera Tomasz Arabski.
Ze spotkania wynika chaos, w jakim pracował Edmund Klich. Nie mógł on liczyć na spotkanie z premierem, skarżył się też, iż nie zapewniono mu nawet tłumacza.
Dopiero dziś w tej sprawie głos zabrał sam zainteresowany i jeden z głównych bohaterów nagrania - Donald Tusk. Jeśli ktoś liczył na wytłumaczenie jego postawy po katastrofie smoleńskiej, to mocno się zawiedzie.
Wykorzystują tragedię smoleńską, by przykryć brudy Obajtka. Można upaść niżej?
- napisał dziś Tusk na Twitterze.
Wykorzystują tragedię smoleńską, by przykryć brudy Obajtka. Można upaść niżej?
— Donald Tusk (@donaldtusk) March 21, 2021