Nawrocki w wywiadzie dla #GP: Silna Polska liderem Europy i kluczowym sojusznikiem USA Czytaj więcej w GP!

Tajne spotkanie u Donalda Tuska 13 dni po katastrofie smoleńskiej. Ujawniono nagranie!

Telewizja Polska w "Magazynie Śledczym" Anity Gargas wyemitowała fragmenty tajnej narady z udziałem Donalda Tuska, jaka odbyła się 13 dni po katastrofie smoleńskiej. Ze spotkania wynika chaos, w jakim pracował Edmund Klich - akredytowany przedstawiciel Polski przy wojskowo-cywilnej komisji rosyjskiej badającej przyczyny katastrofy. Nie mógł on liczyć na spotkanie z premierem, skarżył się też, iż nie zapewniono mu nawet tłumacza.

Donald Tusk spotkał się z Edmundem Klichem 23 kwietnia 2010 roku
Donald Tusk spotkał się z Edmundem Klichem 23 kwietnia 2010 roku
screen z TVP 1

Nagranie pochodzi z poufnego spotkania Donalda Tuska z Edmundem Klichem - polskim akredytowanym przy MAK, badającym katastrofę smoleńską. Odbyło się 13 dni po tragedii (23 kwietnia 2010 roku, około godziny 21.00), w której zginął prezydent RP Lech Kaczyński. - Nietransparentne, przypadkowe i dramatycznie szkodliwe w skutkach - tak działania Tuska tuż po katastrofie w Smoleńsku oceniają autorzy materiału wyemitowanego w "Magazynie Śledczym".

Brak kontaktu z premierem

Oprócz Donalda Tuska i Edmunda Klicha, w spotkaniu wzięli udział Cezary Grabarczyk, Jacek Cichocki, Bogdan Klich, Jerzy Miller, Michał Boni oraz Tomasz Arabski. Spotkanie było nagrywane. Na początku Tusk wyjaśnił, że chodzi wywiad, jakiego Edmund Klich udzielił kilka godzin wcześniej jednej z telewizji. 

Podczas spotkania w Kancelarii Premiera Edmund Klich mówił o tym, że został pozostawiony sam sobie w kwestiach współpracy z MAK.

- W tej mojej pracy nie było żadnego zrozumienia osób, z którymi się kontaktowałem (...) Czy nie stać państwa polskiego, żeby wysyłając mnie na taką misję, nie zapewnić mi przynajmniej jednego tłumacza?

- skarżył się Edmund Klich. 

Dodał on, że "jak był u pana ministra Grabarczyka, to miał nadzieję na spotkanie" podczas posiedzenia rady ministrów, tak, by mógł rozwiać wszelkie wątpliwości. - Pan jako przewodniczący komisji, lecąc do Smoleńska, nie miał wyrobionej opinii na jakiej podstawie prowadzić dochodzenie? - pytał go Tusk.

- To prawda, bo ja działałem w procesach cywilnych

- odpowiedział Klich.

Klich przyznawał, że nie mógł się doprosić kontaktu z nikim z rządu.

- Czy ja postawiony na tak ważne i zaszczytne stanowisko, ale bardzo odpowiedzialne, czy nie mogę liczyć, że przy całym ogromie obowiązków i stresu pana premiera na trzy minuty rozmowy czy minutę rozmowy? Czy nie stać członka rządu na kontakt z człowiekiem, który pracuje tam w stresie, walczy o tym, żeby stosunki z Rosją, które jest szansa, żeby te złe chwile przeszły w niepamięć, żeby była odnowa tych stosunków...

- mówił podczas spotkania z Tuskiem.

- Ale to było pańskie zadanie?

- zapytał ówczesny premier. 

- Nie, ale nie chciałem ich psuć

- odparł Klich.

Premier Tusk podczas spotkania nie zostawił suchej nitki na polskim akredytowanym do komisji MAK.  - Jeżeli dyskomfort, że nie miał pan kontaktu z premierem, jest tym, dlaczego tak pan postępuje w ostatnich kilkudziesięciu godzinach, to mamy różne opinie na temat tego, jak urzędnik się powinien zachować - słyszymy, jak te słowa kieruje do swojego rozmówcy.

W efekcie chaosu to Rosjanie mieli narzucić sposób prowadzenia śledztwa. 

Prawdziwe źródło niepokoju

Klich wyjaśnił również, że po przybyciu do Rosji zabrano go w miejsce, gdzie leżały rejestratory lotu, które natychmiast miały zostać zabrane do Moskwy. Tusk skupiał się jednak na wywiadzie Klicha.  - Obawiam się, że uzyskamy efekty drastycznie odmienne -  mówił Tusk o wystąpieniu Klicha, dodając, że nie pomoże to w "obalaniu spiskowych teorii". Czego się obawiał?

- Prawdziwe źródło niepokoju w Polsce jest to, czy to zrobili Rosjanie. To są najgroźniejsze spekulacje - dodał.

Nagranie ze spotkania Tuska z Klichem miało zostać bezpowrotnie zniszczone. Nie ma go w zasobach Kancelarii Premiera. "Magazynowi Śledczemu" przekazał je anonimowy informator, a teraz - jak zapewniła Anita Gargas - trafi ono do prokuratury. Autorom reportażu udało się dodzwonić do Edmunda Klicha. Oto, co powiedział:

Gdyby to było na poziomie wyższym niż akredytowany i byłoby to nagłośnione w opinii publicznej, to wtedy może Rosjanie by się bardziej ugięli w tamtym czasie. Jak mówię, że musiałem wymówić na premierze spotkanie, to niektórzy mówią, że po co premiera w to angażować. Ja mówię: zginął prezydent, a premier ma się nie angażować? To co musiało się stać, żeby premier się miał zaangażować?

 



Źródło: niezalezna.pl

#Edmund klich #Donald Tusk

albicla.com@michalkowalczyk