Afera melioracyjna dotyczy ustawiania przetargów w nieistniejącym już Zarządzie Melioracji i Urządzeń Wodnych, który podlegał marszałkowi województwa Olgierdowi Geblewiczowi z PO. Według ustaleń prokuratury organizowane tam przetargi były ustawiane tak, by wygrywały je firmy, których właściciele wręczali łapówki urzędnikom lub politykom PO. W ten sposób ustawiono kilkadziesiąt przetargów o wartości setek milionów złotych.
Pierwszego zatrzymania w tej sprawie dokonała ABW jeszcze w okresie rządów PO-PSL. Od tego czasu do zakończenia śledztwa przedstawiono zarzuty prawie stu osobom – urzędnikom zarządu melioracji, właścicielom firm, kierownikom budów, a także politykom PO. W aferze melioracyjnej zakończyło się już kilka mniejszych procesów, w których skazano ponad 20 osób. Większość z nich przyznała się do winy i dobrowolnie poddała karze.
Proces, w którym na ławie oskarżonych zasiada Stanisław Gawłowski, dziś senator KO, rozpoczął się pięć lat temu i kilka dni temu przewodniczący składu sędziowskiego, sędzia Grzegorz Kasicki zamknął przewód sądowy, w którym przesłuchano ponad 200 świadków. Teraz czekają nas mowy końcowe prokuratury i obrońców oskarżonych. Po nich zostanie ogłoszony wyrok i nastąpi to już za kilka tygodni.
Na ławie oskarżonych zasiada 20 osób, którym prokuratura przedstawiła 92 zarzuty. Według śledczych Gawłowski w zamian za pomoc w ustawianiu przetargów miał przyjmować łapówki w gotówce, ale także w formie prezentów. Chodzi o apartament na chorwackiej wyspie Brać i dwa luksusowe zegarki marki Tag Heuer.
Okres popełniania przestępstw korupcyjnych w zarządzie melioracji to czas, kiedy Stanisław Gawłowski miał ogromne wpływy. Będąc sekretarzem stanu w Ministerstwie Środowiska, miał wpływ na podział środków na meliorację w regionach. Z kolei jako sekretarz generalny PO i szef tej partii w regionie mógł wpływać na obsadzanie kluczowych stanowisk w regionie. Z tego powodu jego partyjnym kolegą został Tomasz P., szef zarządu melioracji. I według prokuratury to właśnie jemu Gawłowski pomagał przy ustawianiu przetargów. Ochrona polityczna nad procederem korupcyjnym w zarządzie melioracji sprawiała, że rozwijał się on i trwał wiele lat. W branży melioracyjnej panowało przeświadczenie, że bez łapówek nie ma sensu nawet wysyłać zgłoszenia na przetarg, bo wygrywają je wyłącznie ustawione firmy.