Portal oko.press wziął pod lupę dwóch sędziów, którzy mają problemy dyscyplinarne. Powody takich kłopotów zostały jednak dość sprawnie pominięte, a całość połączono wspólnym mianownikiem: obaj sędziowie prowadzili procesy przeciwko "Gazecie Polskiej". Czego nie dowiedzieli się czytelnicy oko.press, przypominamy my.
Pierwsza postać, która trafiła na tapet w tekście oko.press, to sędzia Tomasz Jaskłowski z Sądu Okręgowego w Warszawie. To sędzia, który prowadził proces, jaki Bartosz Kramek wytoczył redaktorowi naczelnemu "Gazety Polskiej" Tomaszowi Sakiewiczowi.
Podczas rozprawy sędzia Tomasz Jaskłowski zwrócił się do stron słowami:
"Ja mogę dzisiaj wydać wyrok. Mnie nie zależy (…) ale uchylą go po raz drugi. Najbliższa rozprawa za dwa lata, ponieważ jesteśmy zalani sprawami frankowymi. Więc wszystko uzależnione od Państwa".
To jednak nie koniec. Później Jaskłowski mówił już do Kramka:
- Proszę pana, tak w ogóle trochę mi niezręcznie występować w tej sprawie, bo pan występował w mojej obronie, a teraz ja pana sądzę, no, trochę dziwne. No, ale ja to zrobię. Znaczy nie w mojej osobistej, ale, ale jakby...
To oczywiste "oczko" puszczone do jednej ze stron procesu. Dodatkowo w trakcie procesu Tomasz Sakiewicz został pozbawiony prawa głosu i nie mógł wypowiedzieć się na temat sprawy, której przecież był stroną. W Niezalezna.pl ujawniliśmy, że sędzia Jaskłowski usłyszał dwa zarzuty dyscyplinarne. Jeden z nich dotyczył ustnego uzasadnienia, przez które Sąd Apelacyjny uchylił wyrok; drugi - wspomnianych wypowiedzi w sali sądowej, które mogły wzbudzić uzasadnione wątpliwości co do bezstronności sędziego.
Jak informuje oko.press, łącznie zarzutów jest cztery - bo kolejne dwa dotyczą spraw frankowych, które prowadził. Nie przeszkodziło to wspomnianemu portalowi powiązać także tych spraw z "Gazetą Polską", pisząc, że te zarzuty "wyglądają jak dorzucone niejako przy okazji, by spotęgować oskarżenie sędziego". Jak połączono te kropki?
Trudno stwierdzić - a może podpowiedział to sam Jaskłowski? Wszak jego wypowiedź też pojawia się w tekście. Sędziemu tym razem nie było niezręcznie występować i stwierdził, że "nie przekroczył granic" i "nikogo nie obraził".
Ale to nie koniec. Portal postanawia iść dalej i przypomnieć postać sędziego Andrzeja Sterkowicza. Sporo wody w Wiśle upłynęło od czasu gdy Sterkowicz wydawał wyroki również m.in. przeciwko Tomaszowi Sakiewiczowi (było to... w 2013 roku), ale dla oko.press to idealna historia do tezy, że sędziów ściga się za procesy przeciwko "Gazecie Polskiej".
Tymczasem, prawda jest taka, że sędzia Sterkowicz ma kłopoty przez swoje zachowanie: jak ujawniła "Gazeta Polska", miał atakować policjantów podczas interwencji domowej w czerwcu 2015 r. Sprawą sędziego Sterkowicza zajął się Wydział Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej, a w czerwcu 2019 r. na postawienie sędziemu zarzutów zgodę wyraziła Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego. Sędziemu postawiono zarzuty naruszenia miru domowego i znieważenia funkcjonariuszy policji. Nie przyznał się do winy.
Co wspólnego mają domowe wyczyny sędziego Sterkowicza z procesami związanymi z "Gazetą Polską"? Parafrazując tekst oko.press, "wyglądają jak dorzucone niejako przy okazji" - by tylko pasowały do tezy.