"Dopóki w mojej sprawie nie zdecyduje konstytucyjny organ, zamierzam pracować" - powiedziała sędzia Beata Najjar, prezes Sądu Okręgowego w Warszawie. Sytuacja jest precedensowa, bo w lipcu br. skończy 65 lat i automatycznie przechodzi w stan spoczynku, a zgodę na dalsze orzekanie może wydać tylko Krajowa Rada Sądownictwa, której Najjar nie uznaje. I nie złożyła we właściwym terminie niezbędnego wniosku. Przewodnicząca Rady, sędzia Dagmara Pawełczyk-Woicka potwierdziła to w rozmowie z portalem Niezalezna.pl. "Sędzia, który prawo rozumie, tak jak mu wygodnie - to jest przerażające" - stwierdziła.
Portal Niezalezna.pl już w lutym informował, że sędzia Beata Najjar, która ze wskazania ministra Adama Bodnara od kilku miesięcy kieruje Sądem Okręgowym w Warszawie, powinna po swoich 65. urodzinach (obchodzi je w lipcu br.) przejść w stan spoczynku.
Wniosek o zgodę na dalsze orzekanie złożyła jednak do ministra Adama Bodnara, zamiast do Krajowej Rady Sądownictwa, bo tej nie uznaje. Nasze informacje potwierdził w komunikacie stołeczny sąd. Dopiero wtedy Bodnar przesłał dokumenty do KRS, który jest właściwym organem dla rozpoznania sprawy.
Dzisiaj w rozmowie z "Rzeczpospolitą" sędzia Najjar potwierdziła, że chce i orzekać, i kierować sądem. Także po osiągnięciu wieku 65 lat.
- W tej chwili nie ma KRS tożsamej z organem określonym w konstytucji. (...) Dlatego nie skierowałam swojego oświadczenia o zgodę na dalsze orzekanie do KRS, ale złożyłam to oświadczenie na ręce jednego z konstytucyjnych członków KRS, czyli ministra sprawiedliwości - tłumaczyła w rozmowie z rp.pl Najjar.
Przytoczyła też prawo o ustroju sądów powszechnych, które daje możliwość pozostania sędziemu na stanowisku do czasu zakończenia postępowania, w sprawie którego wniosek trafił do KRS przez gabinet Bodnara.
Jak takie stanowisko ocenia sędzia Dagmara Pawełczyk-Woicka, przewodnicząca Krajowej Rady Sądownictwa? W rozmowie z Niezalezna.pl podkreśla: „Sędzia Najjar nie złożyła wymaganej dokumentacji, bo nie mieliśmy wniosku skierowanego do KRS, tylko do ministra”.
Kwestia, że sędzia może dalej orzekać, jak złoży odwołanie do Sądu Najwyższego, dotyczy wyłącznie sytuacji, gdy sędzia spełnił wymogi formalne wynikające z ustawy. Nie dotyczy sytuacji, kiedy tych wymogów nie spełnił. I taka interpretacji wynika m.in. z wyroku SN w Izbie Karnej w składzie z sędziami Jarosławem Matrasem i Michałem Laskowskim, że ten skutek następuje z mocy prawa
– zaznaczyła Pawełczyk-Woicka.
– Jeżeli Sąd Najwyższy podtrzyma swoją wykładnię, który zarazem w ostatniej instancji rozpoznaje odwołania od orzeczeń sądów powszechnych, to wszystkie wyroki będą wydane przez osobę nieuprawnioną. To w sensie procesowym. Natomiast w sensie publiczno-prawnym, uważam, że jeżeli pani Najjar dalej będzie zajmować stanowisko, to zbliżamy się do kwalifikacji prawno-karnej jej zachowania – wyjaśniła przewodnicząca KRS.
– Sędzia, który prawo rozumie, tak jak mu wygodnie - to jest przerażające – dodała.
Sędzia Pawełczyk-Woicka powiedziała kategorycznie: „nie ma w przepisach prawa zezwolenia na to, żeby prezesem sądu był sędzia w stanie spoczynku. Inna interpretacja byłaby w stylu „wolna amerykanka”. Zresztą już się nieco przyzwyczajam do sytuacji, że w Polsce przestaje obowiązywać prawo i każdy je interpretuje jak sobie chce”.
Najjar w rozmowie z rp.pl została zapytana o opinię KRS, która przypomniała, że czynności podejmowane przez nią po ukończeniu 65 lat będą niezgodne z prawem.
Nie zgadzam się z tym twierdzeniem. Dopóki w mojej sprawie nie zdecyduje konstytucyjny organ, zamierzam pracować.
– odparła.
ZOBACZ TAKŻE To będzie mega-chaos w sądzie w Warszawie. Pokieruje nim sędzia prawnie będąca... w stanie spoczynku!