- Wnoszę o uznanie oskarżonego za winnego zarzucanego mu czynu. (…) Wnoszę o wymierzenie oskarżonemu kary 1 roku ograniczenia wolności z obowiązkiem wykonywania nieodpłatnie dozorowanej pracy na cele społeczne w wymiarze 20 godzin miesięczne
– mówił dziś kończąc swoją mowę prokurator okręgowy z Krakowa Rafał Babiński. Obrona i oskarżony wnieśli jedynie o uniewinnienie.
Dziś zakończyły się przed sądem mowy końcowe w procesie, który toczy się od jesienni 2018 roku. Oskarżenie i obrona potrzebowały trzech rozpraw, by wyartykułować swoje stanowiska. Część, z uwagi na tajemnicę państwową, odbyła za zamkniętymi drzwiami.
Do wypadku doszło 10 lutego 2017 r. w Oświęcimiu. Policja podała, że rządowa kolumna trzech samochodów, w której jechała ówczesna premier Beata Szydło (jej pojazd był w środku kolumny) wyprzedzała fiata seicento. Jego kierowca Sebastian Kościelnik (wyraził zgodę na publikację danych) przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i uderzył w auto ówczesnej szefowej rządu, które wjechało w drzewo. Poszkodowana została premier oraz funkcjonariusze BOR. Śledczy zarzucili kierowcy fiata nieumyślne spowodowanie wypadku.
"Seba z Seicento", jak nazwały mężczyznę niektóre media, po zdarzeniu zaczął pokazywać się... z politykami Koalicji Obywatelskiej. "Gdybym mógł cofnąć czas, nic bym nie zmienił" - wypalił kierowca na konwencji byłej kandydatki na prezydenta RP Małgorzaty Kidawy-Błońskiej.