Deklaracja Schetyny padła w wywiadzie dla "Newsweeka". Oczywiście, standardowo było dużo narzekania na PiS i obiecanek, z których politycy Platformy są doskonale znani. Ten scenariusz jest powtarzany co wybory...
Schetyna twierdził, że PO zawsze będzie stawać w obronie słabszych.
"Przed kampanią samorządową ustaliliśmy, że Rafał Trzaskowski podpisze deklarację LGBT+ po wyborach. W sytuacji, gdy Jarosław Kaczyński zaatakował mniejszości seksualne, zaczął straszyć gejami, seksualizują dzieci, musieliśmy stanąć w obronie mniejszości"
- mówił.
Na uwagę, że podczas swoich rządów PO nie zalegalizowała związków partnerskich, Schetyna wskazał, że Platforma była wówczas w koalicji z PSL, które nie było za związkami partnerskimi.
"Ale powiem szczerze - ten temat nie był naszym priorytetem. Jednak sprawa wróci po wyborach i jestem przekonany, że jeśli wygramy, to uchwalimy związki partnerskie" -
zadeklarował.
"Klimat społeczny się zmienił, Polska dojrzała do związków partnerskich, społeczeństwo przyzwyczaja się do tego, że to jest coś normalnego. Przecież w większości będą z tego korzystać pary heteroseksualne" - dodał szef PO.
Zaznaczył, że nie jest zwolennikiem koncepcji przedstawionej niedawno przez wiceprezydenta Warszawy Pawła Rabieja, "że najpierw są związki partnerskie, później małżeństwa, a na końcu adopcje dzieci przez pary homoseksualne".
"Jestem za związkami partnerskimi, bo to ułatwi parom, także homoseksualnym, codzienne funkcjonowanie. Ale nie ma oczekiwań, żeby robić kolejne kroki. Jeżeli ktoś mówi o adopcji dzieci przez pary homoseksualne to skutecznie utrudnia wprowadzenie związków partnerskich"
- mówił Schetyna.