Roman Giertych - naczelny mecenas polityków Platformy Obywatelskiej - jeszcze kilka miesięcy temu przyznawał publicznie, że wybiera się do Senatu. Problem w tym, że największa partia opozycyjna nie chce go na swoich listach, a potwierdził to wiceprzewodniczący PO, Tomasz Siemoniak.
Portal TVP Info w ubiegły czwartek napisał, że mecenas Roman Giertych - wicepremier i minister edukacji narodowej w rządach Kazimierza Marcinkiewicza i Jarosława Kaczyńskiego - wystartuje w wyborach do Senatu z list Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Do sprawy odnieśli się w na Twitterze europoseł Koalicji Europejskiej Radosław Sikorski oraz szef Rady Europejskiej Donald Tusk, którzy wzięli w obronę Giertycha i stwierdzili, że jego miejsce jest na listach PO.
Wszystko wskazuje jednak na to, że PO nie posłucha rad swoich polityków i Giertych nie znajdzie się na liście partii do Senatu, co przyznał dziś w Radiowej Jedynce Tomasz Siemoniak.
Widzę jego zalety i wady, cenię go za rozmaite działania, natomiast w gruncie rzeczy poza tutaj różnymi wypowiedziami ludzi, którzy mu bardzo sprzyjają, publicznymi, którzy chcieliby, żeby on kandydował, to nie wiem, jaka tutaj jest jego taka ostateczna wola
- mówił wiceszef PO.
Siemoniak podkreślił, że Giertych "kandydował w 2015 roku bez powodzenia, jest ważną postacią tutaj w polskiej polityce, ale wydaje mi się, że do kandydowania do Senatu z poparciem Koalicji Obywatelskiej tutaj jest dość daleko".