Postulaty zgłaszane przez ZNP są niemożliwe do wprowadzenia z dnia na dzień. Negocjacje powinny polegać na szukaniu kompromisu - mówili dziś politycy PiS, komentując zapowiadany strajk nauczycieli. Opozycja zaś podkreśla, że szefowa MEN doprowadziła do zapaści system edukacji. Wiceminister kultury przypomniał, ile Platforma dała nauczycielom w ostatnich latach swoich rządów. "Zero".
Prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz poinformował dziś, że w strajku zamierza uczestniczyć 79,5 proc. szkół i przedszkoli w Polsce. Zgodnie z zapowiedziami związku bezterminowy strajk ma się rozpocząć 8 kwietnia.
Na poniedziałek 1 kwietnia w Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog" zaplanowano kolejną turę rozmów strony rządowej ze związkami zawodowymi na temat sytuacji w oświacie. Spotkanie ma się rozpocząć o godz. 9.Na ten temat rozmawiali politycy w niedzielnych programach telewizyjnych.
Wiceminister kultury Jarosław Sellin przyznał w Polsat News, że przed poniedziałkowymi rozmowami jest optymistą.
"Nauczyciele zarabiają za mało, jesteśmy pierwszym rządem, który postanowił ten problem zmienić systemowo" - powiedział.
"Nie było takiego rządu w historii III RP, który by dał w ciągu półtora roku 16 proc. podwyżki nauczycielom, a to jest mój rząd. Deklarujemy, że w związku z tym, że roztropnie gospodarujemy finansami publicznymi i uszczelniamy system podatkowy w Polsce będą kolejne podwyżki w przyszłym roku. Premier zapowiedział, że chce, by w przyszłym roku nauczyciel zarabiał 6 tys. zł"
- dodał Sellin.
Wiceminister odniósł się także do słów lidera Platformy Obywatelskiej Grzegorza Schetyny, który podczas sobotniej konwencji regionalnej Platformy Obywatelskiej we Wrocławiu zapowiedział złożenie w przyszłym tygodniu wniosku o wotum nieufności wobec minister edukacji narodowej Anny Zalewskiej.
"Nauczycielom należy się podwyżka i gwarantuję, że dostaną 1 tys. zł brutto, jak tylko wygramy wybory parlamentarne" - zadeklarował lider PO.
Sellin komentując powiedział, że Schetyna miał szansę dać nauczycielem 1 tys. zł do podstawy podczas rządów koalicji PO-PSL.
"W roku 2014 podwyżka dla nauczycieli - 0 zł, w roku 2015 podwyżka dla nauczycieli - 0 zł. W roku 2016 w budżecie zaplanowanym jeszcze przez Platformę Obywatelską - podwyżka dla nauczycieli 0zł"
- wskazywał wiceminister.
"Ja się pytam nauczycieli,(...) czy na pewno chcecie, żeby do władzy doszli ci, którzy dawali wam 0 zł podwyżek przez kilka solidnych lat" - dodał. Podkreślił, że negocjacje powinny polegać na szukaniu kompromisu. "Będziemy do tego dążyć" - zapewnił.
Joanna Mucha (PO-KO) odpowiedziała, że w latach 2008-2012 podwyżka dla nauczycieli wyniosła powyżej 40 proc. "Później rzeczywiście nie było już podwyżek, nie było na to szansy, ale to jest bardzo wysoka podwyżka, którą otrzymali" - podkreśliła.
Dodała, że rząd powinien prowadzić negocjacje "dzień w dzień". "Tutaj mieliśmy do czynienia z tym, że trzy panie minister z rządu PiS (minister edukacji narodowej Anna Zalewska, szefowa MRPiPS Elżbieta Rafalska i wicepremier Beata Szydło - red.) chyba tak naprawdę robią sobie kampanie wyborcze do Parlamentu Europejskiego" - powiedziała.
Wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka (Kukiz'15) przyznał, że największe obawy dotyczą terminu protestu, który zbiega się z egzaminami uczniów. Jego zdaniem może się to przyczynić "do jeszcze większego chaosu". Dodał, że PiS rozbudził oczekiwania kolejnych grup społecznych i "nastawia je przeciwko sobie".
"Polityka powinna służyć dobru wszystkich obywateli" - podkreślił w Polsat News.
Poseł PSL Paweł Bejda zwrócił uwagę, że zawód nauczycieli "to elita elit i skarbnica mądrości". "Prawo i Sprawiedliwość nie lubi elit, w związku z tym nie lubi środowiska nauczycielskiego" - powiedział.
"Negocjacje powinny trwać cały czas. Dla mnie pani minister Zalewska jest absolutnie spalona(...) Jedynym ratunkiem w tej chwili żeby załagodzić ten spór to jest premier Mateusz Morawiecki. Jeżeli on nie włączy się w sposób bardzo stanowczy w te rozmowy, to nic z tego nie będzie"
- ocenił.
Z kolei wiceszef MSWiA Paweł Szefernaker (PiS) w programie Woronicza 17 w TVP Info mówił, że nauczyciele powinni więcej zarabiać. Jego zdaniem lider ZNP nie ma chęci porozumienia, skoro w niedzielę, w dzień przed rozmowami ze stroną rządową, zapowiada, że strajk się odbędzie. Ocenił, że nie jest to dobry prognostyk przed kolejnymi spotkaniami. Szefernaker podsumował, że były propozycje w związku z rozmowami, by te podwyżki, które miały być w styczniu przyszłego roku przesunąć już na 1 września.
"Wiemy, że postulaty zgłaszane przez ZNP są niemożliwe do wprowadzenia z dnia na dzień, chcemy usiąść i rozmawiać, jak do nich dojść w jakiejś perspektywie czasowej. Ale nie chcemy, by dzieci, młodzież były brane na zakładników"
- powiedział.
W ocenie Pawła Solocha, szefa BBN termin strajku to przykładanie pistoletu do głowy zarówno stronie rządowej, jak i rodzicom i dzieciom. Przypomniał jednocześnie, że zdaniem prezydenta nauczyciele nie są należycie wynagradzani, a jakość edukacji w systemie nie jest najlepsza.
W ubiegłym tygodniu w poniedziałek w Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog" odbyło się nadzwyczajne posiedzenie Prezydium Rady Dialogu Społecznego o sytuacji w oświacie. Uczestniczyli w nim wicepremier Beata Szydło, minister edukacji narodowej Anna Zalewska, szefowa MRPiPS Elżbieta Rafalska i wiceminister finansów Filip Świtała. Związki zawodowe reprezentowali, m.in. przedstawiciele ZNP, OPZZ, FZZ i oświatowej Solidarności. Po ponad czterech godzinach negocjacji ustalono, że rozmowy będą kontynuowane 1 kwietnia.
W ramach negocjacji płacowych, które odbywały się w styczniu minister edukacji narodowej Anna Zalewska zaproponowała nauczycielom przyspieszenie trzeciej z zapowiedzianych pięcioprocentowych podwyżek. Chodzi o trzy podwyżki wynagrodzeń nauczycieli po 5 proc. ogłoszone w 2017 r. przez ówczesną premier Beatę Szydło.
Pierwszą podwyżkę nauczycielom przyznano od kwietnia 2018 r., drugą – od stycznia 2019 r. Trzecią mają otrzymać – zgodnie z projektem nowelizacji ustawy Karta nauczyciela, który trafił na początku marca do konsultacji – we wrześniu 2019 r. (pierwotnie miała być w styczniu 2020 r.). Podczas negocjacji szefowa MEN zapowiedziała też przyznanie dodatku "na start" nauczycielom stażystom, a dodatku za wyróżniającą się pracę nie tylko nauczycielom dyplomowanym, ale także kontraktowymi i mianowanym.
Wszystkie trzy największe związki zawodowe działające w oświacie: Związek Nauczycielstwa Polskiego (ZNP), Sekcja Krajowa Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" i Forum Związków Zawodowych domagają się podwyżek wyższych niż proponuje rząd.
We wtorek na konferencji premier Mateusz Morawiecki pytany o postulaty związkowców i zapowiedziany strajk podkreślił, że rząd wychodził wielokrotnie naprzeciw oczekiwaniom nauczycieli. Jednocześnie zaznaczył, że budżet nie jest z gumy, kolejne wydatki będą możliwe po kolejnych sukcesach gospodarczych. Zaapelował, aby protest nie toczył się w czasie egzaminów.