Po tragicznej śmierci Pawła Adamowicza niektórzy dziennikarze i politycy prześcigają się w tworzeniu różnego rodzaju teorii spiskowych, chcąc "na siłę" przypisać winę za tę straszliwą zbrodnię partii rządzącej. Tymczasem ze zgodnego chóru opozycji i mediów jej sprzyjających wyłamał się były prezes Trybunału Konstytucyjnego. - Zabójstwo Adamowicza to nie mord polityczny. Stefan W. chciał przejść do historii - powiedział w TVN24 prof. Andrzej Rzepliński, pytany o motywy zabójcy prezydenta Gdańska.
13 stycznia podczas finału WOŚP w Gdańsku, na scenę, na której odbywała się impreza, wtargnął 27-letni Stefan W. i kilkakrotnie ugodził nożem prezydenta Adamowicza. Zamachowca zatrzymano na scenie. Jeszcze w nocy samorządowiec przeszedł pięciogodzinną operację. W poniedziałek zmarł.
- To nie był mord polityczny – powiedział Rzepliński. Dodał, że Stefan W. był przekonany, że to, co robi, ma znaczenie polityczne, ale nie w interesie jakiejś partii politycznej czy konkretnych osób.
Rzepliński zaznaczył, że Stefan W. zabił prezydenta Gdańska, żeby "zaistnieć, przejść do historii".
- Doskonale wiedział, że zabijając prezydenta Adamowicza, przejdzie do historii. I wchodzi
- podkreślił.
Określił Stefana W. jako typ "drapieżnika". Jak tłumaczył, to "osobnik o głęboko zaburzonej osobowości", który "umie polować na ludzi".
- Drapieżnik to jest człowiek, który ustawicznie, z reguły z nienawiści do ludzi albo z miłości do jakiejś idée fixe, chce albo likwidować tych, których nienawidzi, bo spełniają jakieś tam kryteria, albo chce naprawić świat radykalnie przez usunięcie tych, którzy stoją na przeszkodzie do tego
- tłumaczył.
Jak dodał Rzepliński, W Polsce jest około 160 "drapieżników", czyli "skrajnie niebezpiecznych ludzi", którzy powinni być izolowani. Według niego Stefan W. powinien przebywać w ośrodku w Gostyninie.
Dziennikarz zwrócił uwagę na to, że ten ośrodek jest przeznaczony dla więźniów podlegających pod "ustawę o bestiach", a według Służby Więziennej, Ministerstwa Sprawiedliwości i prawników, Stefan W. pod nią nie podlega, ponieważ nie odbywał kary w systemie terapeutycznym.
Rzepliński odpowiedział, że Stefan W. "był kierowany na terapię, ale nie zgadzał się na to". Jak tłumaczył, odbycie kary w systemie terapeutycznym może zaproponować skazanemu komisja penitencjarna, nie może on przymusowo podlegać terapii.
Stefanowi W. postawiono zarzut zabójstwa z motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Czyn ten zagrożony jest karą co najmniej 12 lat więzienia, 25 lat pozbawienia wolności, a nawet dożywocia. Stefan W. nie przyznał się do jego popełnienia. Gdański sąd przychylił się do wniosku prokuratury i zdecydował o tymczasowym aresztowaniu 27-latka.