"Wczorajszy artykuł, który prawie, że sugeruje, że PiS jest temu winne, że ktoś umarł, to po prostu sytuacja kuriozalna. Nie ma żadnych dowodów, ani chociażby poszlak, aby takie tezy głosić. My nie mamy żadnych wątpliwości, co do tej sytuacji"
- stwierdził w programie "Tłit" rzecznik rządu.
Dopytywany przez dziennikarza, czy premier Mateusz Morawiecki ufa ministrowi sprawiedliwości w tej sprawie podkreślił, że została powołana specjalna komisja, która zbada sytuację.
"Oczywiście nie możemy wykluczyć żadnej możliwości, dlatego to trzeba zbadać, ale na tę chwilę nie ma żadnych poszlak, które by wskazywały na to, że jakiś brak zaufania do pana ministra, czy właściwych służb powinien zaistnieć" - powiedział Piotr Müller.
Do śmierci boksera Dawida Kosteckiego doszło w ubiegły piątek nad ranem w celi Aresztu Śledczego Warszawa-Białołęka. Kostecki miał się powiesić na pętli z prześcieradła, leżąc w łóżku pod kocem. Nie udało się go uratować. Zlecona przez prokuraturę sekcja zwłok Kosteckiego wykluczyła udział osób trzecich potwierdzając, że bokser popełnił samobójstwo.
W poniedziałek "Gazeta Wyborcza" napisała, że prokurator, który pierwszy oglądał ciało Dawida Kosteckiego, odkrył dwa maleńkie - jak po igle - nakłucia na szyi byłego boksera. Podejrzewał, że mógł zostać najpierw odurzony, a potem uduszony, tak by wyglądało to na samobójstwo. Podczas sekcji zwłok tych śladów nie zbadano.