Tak dosadnej odpowiedzi prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego dziennikarz TVN24 raczej się nie spodziewał. Reporter, który wywołał wałkowany przez opozycję temat dymisji Mariusza Błaszczaka, na długo zapamięta konferencję przy wschodniej granicy Polski.
Prezes PiS odwiedził dziś miejscowość Kopczany w województwie podlaskim, gdzie razem z szefem MON Mariuszem Błaszczakiem odnieśli się do kwestii migrantów i bariery na wschodniej granicy Polski.
Po wypowiedzi polityków przyszedł czas na pytania. Po pewnym czasie rzecznik PIS Rafał Bochenek chciał kończyć już konferencję, ponieważ jak stwierdził, mieli opóźnienie. Mimo wyłączenia mikrofonów, dziennikarz TVN24 (według Gazety Wyborczej) wykrzyczał pytanie w sprawie dymisji Mariusza Błaszczaka ze stanowiska ministra obrony narodowej. "Ale ja mogę odpowiedzieć" - stwierdził Kaczyński.
"Ja pana, w tym momencie niestety jestem zmuszony - to nie jest żadna osobista wobec pana uwaga - traktować pana jako przedstawiciela Kremla. Bo tylko Kreml chce, żeby ten pan (Prezes PiS wskazał na Błaszczaka) przestał być ministrem obrony narodowej"
Jarosław Kaczyński w formie.
— Max Hübner (@HubnerrMax) May 27, 2023
Odcinek 68: "Ależ ja mogę odpowiedzieć przedstawicielowi Kremla..." pic.twitter.com/ZhjvyUy6c6
Posłowie Koalicji Obywatelskiej i Lewicy przygotowali wniosek o wotum nieufności wobec Mariusza Błaszczaka po incydencie z rakietą znalezioną pod Bydgoszczą. Politycy opozycji oskarżają go o obarczanie winą generałów za brak informacji o tym, że obiekt rosyjskiego pochodzenia nie został wykryty przez polską obronę przeciwlotniczą. Ten z kolei twierdzi, iż sam nie został o tym poinformowany w stosownym raporcie. 12 maja portal Niezależna.pl opublikował dokument potwierdzający wersję wicepremiera.