Portal Rzeczpospolitej poinformował, że ruszyło śledztwo w sprawie komitetu partii, która składała budzące wiele zastrzeżeń podpisy pod listami poparcia. To przełom, bo prokuratura dotąd podobnych spraw nie wszczynała. Chodzi o podpisy Polski Liberalnej Strajku Przedsiębiorców, której liderem jest Paweł Tanajno.
Okręgowa Komisja Wyborcza w Kaliszu zbadała listy z podpisami złożone przez ugrupowanie. Ponad 100 kart było fotokopiami, co ustalono po tym, że nie było na nich charakterystycznych żłobień po długopisie. Kolejne miały ułożone chronologicznie numery PESEL, co również wzbudziło wątpliwości komisji weryfikującej podpisy. Niemal 2/3 z 7 tys. podpisów zostało uznanych za nieprawidłowe. Nieprawidłowości stwierdzono także m.in. w Legnicy, Opolu i Wrocławiu.
Sprawę bada prokuratura
To przełomowa sytuacja, bo dotąd prokuratura nie wszczynała takich spraw. Nawet pomimo tego, że komisje wyborcze często zawiadamiały prokuratury w sprawie rzekomych fałszerstw, te nie podejmowały śledztw.
– Postępowanie było początkowo prowadzone w formie dochodzenia, ale 4 kwietnia br. prokurator wszczął śledztwo w uwagi na zawiłość sprawy. Obecnie przesłuchiwani są świadkowie, co do których istnieje podejrzenie, że ich podpis mógł być podrobiony. Prokurator będzie podejmował decyzję, czy powołać biegłego z zakresu badania pisma – poinformowała rp.pl rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie Ewa Dziadczyk.
Śledztwo toczy się w kierunku artykułów kodeksu karnego, zakazujących fałszerstw dokumentów oraz nadużyć w sporządzaniu list z podpisami obywateli w wyborach, a planowane jest przesłuchanie ponad 50 osób.
Sam Tanajno tłumaczył, że podpisy zbierali obywatele, a nie jego komitet. Znalazł się on wśród czterech kandydatów, których zgłoszenie odrzuciła PKW głównie ze względu na liczbę nieprawidłowych podpisów, które powodowały, że mieli poparcie na poziomie poniżej wymaganych 100 tys. Tanajno na 124 tys. złożone podpisy, miał zdaniem komisji aż 34 tys. nieprawidłowych.