- Nie ma jeszcze ostatecznych decyzji, poza kierunkowymi, czyli zmniejszeniem liczby ministerstw do 14-15. To jest granica, która wydaje się maksymalna - powiedział rzecznik rządu Piotr Müller, pytany o negocjacje dotyczące rekonstrukcji rządu. Natomiast zastępca rzecznika PiS Radosław Fogiel podkreślił, że jeśli w gronie Zjednoczonej Prawicy zapadnie decyzja o zmniejszeniu liczby ministerstw, każdy będzie musiał z czegoś zrezygnować. Jak zaznaczył, z "czystej matematyki" wynika, że PiS oddałoby dużo więcej resortów niż koalicjanci.
Müller pytany w TVN24, czy w negocjacjach dotyczących nowego kształtu rządu zapadły jakieś ostateczne decyzje, odpowiedział, że "ostatecznych decyzji nie ma, poza kierunkowymi, które były już deklarowane wcześniej". Jak dodał, chodzi o "zmniejszenie liczby ministerstw, powiedzmy do 14". "To jest taka granica, która wydaje się maksymalna, 14-15 ministerstw" - zaznaczył.
Odnosząc się do wcześniejszych zapowiedzi, że liczba ministerstw będzie oscylowała około liczby 12, Müller powiedział, że "to model najbardziej optymalny".
"Byłoby bardzo dobrze, gdyby udało się to zoptymalizować do 12 ministerstw, natomiast (...) musimy też układać to w taki sposób, aby ostatecznie było to efektywne. Gdy analizujemy wszystkie działy administracji rządowej, w pewnym momencie widzimy, czy ministerstwo nie jest za duże, jeśli chodzi o operacyjność funkcjonowania"
- powiedział. Jak podkreślił, "nie mogą to być z drugiej strony molochy, które nie będą sterowalne".
Dodał, że - według założeń - koalicjanci PiS w Zjednoczonej Prawicy mieliby mieć po jednym "skonsolidowanym" ministerstwie. "To jest jeden z elementów negocjacji i te decyzje jeszcze ostatecznie nie zapadły" - zastrzegł Müller.
Natomiast Radosław Fogiel w Polsat News pytany był, ile jeszcze potrwają rozmowy koalicyjne między PiS, Porozumieniem a Solidarną Polską na temat planowanej rekonstrukcji rządu. „Nie mamy presji czasu, bo to nie jest wyścig. Chodzi o to, żeby wypracować najlepsze rozwiązanie” – powiedział.
Dopytywany, czy do rządu Zjednoczonej Prawicy wróci lider Porozumienia Jarosław Gowin, odparł, że to, kogo partnerzy PiS desygnują do Rady Ministrów, to ich decyzja. O tym, że Gowin zdecydował powrócić do rządu, mówił w poniedziałek w TVN 24 poseł Porozumienia Kamil Bortniczuk.
Fogiel odnosząc się do zapowiadanego przez PiS zmniejszenia liczby ministerstw podkreślił:
"Rzeczywiście, chodzi o skomprymowanie rządu, o wzmocnienie tego głównego ośrodka władzy, o danie ministrom większych, ale równocześnie samodzielnych, nie zachodzących na siebie z innym resortami, sfer odpowiedzialności".
Jak dodał, do takiej formuły rekonstrukcji politycy PiS są bardzo zdeterminowani.
Przyznał, że wiąże się to z redukcją tek ministerialnych. "To nie jest działanie przeciwko komuś, to nie jest działanie, żeby coś komuś zabrać. Jeżeli zapadnie ostatecznie taka decyzja w gronie Zjednoczonej Prawicy, to każdy po prostu będzie musiał z czegoś zrezygnować" - zaznaczył.
Jak zwrócił uwagę, "z czystej matematyki" wynika, że PiS tych resortów oddałoby dużo więcej.
"Myślę, że ten pozytywny przykład pozwoli nam negocjować w zgodzie i uzyskać porozumienie"
- dodał polityk.
W poniedziałek odbyła się kolejna runda negocjacji między liderami Zjednoczonej Prawicy, dotyczących nowej umowy koalicyjnej oraz rekonstrukcji rządu. Według informacji PAP, do kolejnego spotkania koalicjantów dojdzie w czwartek około południa.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński na początku sierpnia zapowiedział, że rekonstrukcja rządu odbędzie się we wrześniu lub najdalej na początku października. Jak zaznaczył, plan zakłada zmniejszenie liczby resortów do 12. Kaczyński pytany, czy koalicjanci z Solidarnej Polski i Porozumienia otrzymają w takim razie po jednym resorcie, stwierdził wówczas, że "przy takiej liczbie ministerstw, to po prostu wynika ze zwykłej arytmetyki, i to tak traktowanej bardzo - można powiedzieć - szczodrze dla naszych koalicjantów".
W obecnym rządzie Mateusza Morawieckiego funkcjonuje 20 ministerstw.