Maciej Lasek nie został wynajęty, żeby wyjaśniać katastrofę smoleńską, ale opowiadać o niej wersję PO i Kremla - stwierdziła posłanka PiS Joanna Lichocka, komentując wywiad dla "Dziennika Gazety Prawnej" byłego członka państwowej komisji, która w latach 2010-11 badała katastrofę smoleńską.
Lasek w wywiadzie zapewnił, że w komisji "nie działał na zlecenie polityczne" ani "pod niczyją presją polityczną". Wychwalał współpracę z Rosjanami.
"Podczas pracy na raportem rozmawialiśmy o współpracy z Rosjanami i o tym, że na początku ona się dość dobrze układała. Jednak dość szybko stosunki się ochłodziły" - powiedział. "I zeszli na poziom profesjonalizmu. Bez emocji, bez serdeczności".
Po raz kolejny Lasek zaatakował również śp. generała Andrzeja Błasika. Lasek pytany, czy jest pewien obecności w kabinie pilotów dowódcy Sił Powietrznych, odparł: "nie mam wątpliwości, że był".
Zdaniem poseł Lichockiej, która była dzisiaj gościem TVP 1, Maciej Lasek był w czasie działań komisji "wynajętym propagandzistą".
"Pan Maciej Lasek nie został wynajęty, żeby wyjaśniać katastrofę smoleńską, ale opowiadać o niej wersję PO i Kremla" - oceniła.
Komentując jego wypowiedź o obecności w kokpicie gen. Błasika, posłanka stwierdziła, że "pan Lasek musi w to brnąć, bo właśnie do tego został wynajęty".
Według Lichockiej Lasek "jest tylko pionkiem". Jej zdaniem "przykrył" on przewodniczącego Komisji Badania Wypadków Lotniczych Jerzego Millera, który "ponosi największą odpowiedzialność za zaniechania w sprawie katastrofy smoleńskiej".
"Nie mam najmniejszej wątpliwości, że rząd Donalda Tuska w tej sprawie działał pod dyktat Kremla" - oceniła. Według posłanki "historia osądzi" i Macieja Laska, i Jerzego Millera, i Donalda Tuska.