W weekend były lider KOD-u publicznie podziękował za wpłaty na "stypendium wolności". Po kilku tygodniach zrzutki na użalającego się nad swoim losem Kijowskiego, uzbierano 32 tysiące złotych. Jego radość może być jednak przedwczesna. Nie jest bowiem tajemnicą, że niedawny szef Komitetu Obrony Demokracji ma spore długi wobec dzieci (za nieuregulowane alimenty) i nie jest wykluczone, że pieniądze ze zbiórki zostaną zajęte przez komornika. Chyba, że znowu coś wymyślił...
Bardzo wam wszystkim dziękuję. To ogromne wsparcie. Dzięki niemu nasza rodzina już odczuła sporą ulgę. Będziemy mogli spokojnie, bez stresów bytowych, przeżyć święta
– tak Mateusz Kijowski, były lider Komitetu Obrony Demokracji dziękował za wpłaty na tzw. "stypendium wolności". Do tej pory na rzecz Kijowskiego wpłacono ponad 32 tys. złotych.
W sieci jednak szybko pojawiły się komentarze, że radość byłego lidera KOD jest przedwczesna, gdyż pieniądze ze zbiórki może zająć komornik. Mateusz Kijowski ma bowiem spore długi. Znacznie wyższe niż zebrano podczas zrzutki, a postępowanie egzekucyjne cały czas prowadzi komornik sądowy w Pruszkowie.
W styczniu 2017 r. – właśnie z jego zawiadomienia - Prokuratura Rejonowa w Pruszkowie wszczęła śledztwo w związku z podejrzeniem uporczywego uchylania się byłego lidera KOD od obowiązku alimentacyjnego. Wydano jednak postanowienie o umorzeniu.
Nie zostało zaskarżone i jest prawomocne - potwierdził dzisiaj portalowi niezalezna.pl Andrzej Zwoliński, wiceszef pruszkowskiej prokuratury
Długi jednak wciąż istnieją. Czy istnieje więc możliwość, że gotówka ze "zrzutki" zostanie zajęta przez komornika? Prawnicy, z którymi rozmawialiśmy potwierdzają, że taki scenariusz jest prawdopodobny, choć zastrzegają, że nie znają szczegółów "stypendium wolności".
– Wiele będzie zależało od tego, jaki formalnie zapisano cel przeznaczenia zbiórki – tłumaczy nam jeden z nich. – Ważne jednak jest, że Mateusz Kijowski publicznie przyznał, że te środki zostały przeznaczone dla niego, czyli stanowią jego przychód. A to już powinno być objęte egzekucją – dodaje.
Konta bankowe Kijowskiego są zajęte. Jeśli tam wpłyną pieniądze ze zbiórki, wówczas trafią do komornika. Co wtedy, gdy pieniądze na zajętych kontach się nie pojawią? Komornicy nie chcieli rozmawiać o konkretnej sprawie (tajemnica zawodowa), jednak...
Założenie specjalnie nowego konta bankowego, przyjęcie pieniędzy w gotówce, może zostać potraktowane jako próba utrudnienia egzekucji – tłumaczy Andrzej Kulągowski, rzecznik prasowy Izby Komorniczej w Warszawie.
Wtedy do akcji znowu może wkroczyć prokuratura. Oczywiście, jeśli wpłynie stosowane zawiadomienie. Od dzieci Kijowskiego lub komornika. Prokurator Zwoliński nie chciał spekulować o teoretycznych scenariuszach.
– Takiego zawiadomienia obecnie nie ma – stwierdził
"Stypendium wolności – Mateusz, zostań w kraju", jak została nazwana zbiórka pieniędzy na rzecz Mateusza Kijowskiego, to pokłosie wywiadu, jaki były szef Komitet Obrony Demokracji udzielił portalowi Tomasza Lisa, natemat.pl. Żalił się w nim na swoją sytuację materialną, że "od ponad roku nie może znaleźć pracy, a zakupy muszą robić mu znajomi". Dodał, że jeśli to się nie zmieni, będzie zmuszono emigrować z Polski. Twierdził, że dużym wydatkiem jest dla niego nawet kupienie biletu komunikacji miejskiej.
CZYTAJ WIĘCEJ: Robią zrzutkę na Kijowskiego. Pan "Faktura" poużalał się nad sobą i już płynie kasa
Inicjatorką zbiórki na Kijowskiego jest Elżbieta Pawłowicz-Opara. Kilka dni temu zapowiedziała ona organizację "zrzutek" dla innych działaczy Komitetu Obrony Demokracji, którzy "znaleźli się w podobnej sytuacji materialnej".