Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego nie wyraziła zgody na przymusowe doprowadzenie na przesłuchanie sędziego Igora Tuleyi. Prokuratura Krajowa zamierza zaskarżyć tę decyzję. "Na prokuraturze ciąży obowiązek postawienia podejrzanemu zarzutów. Dotyczy to wszystkich podejrzanych, bez względu na to, czy sprawują godność sędziowską, czy nie" – argumentuje Prokuratura.
Wydział Spraw Wewnętrznych Prokuratury Krajowej zaskarży decyzję Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego z 22 kwietnia o odmowie zgody na doprowadzenie na przesłuchanie sędziego Igora Tuleyi.
"Sędzia podejrzany jest o bezprawne rozpowszechnianie informacji z postepowania przygotowawczego. Odrzucając wniosek prokuratora, Izba Dyscyplinarna paraliżuje postępowanie, na które sama wyraziła zgodę, uchylając immunitet Igorowi T."
– przekazał Dział Prasowy PK.
W oświadczeniu Dział Prasowy PK podał, że "na prokuraturze ciąży obowiązek skutecznego prowadzenia postępowań, a w przypadku podejrzenia przestępstwa – postawienia podejrzanemu zarzutów, o których zasadności będzie decydował sąd. Dotyczy to wszystkich podejrzanych, bez względu na to, czy sprawują godność sędziowską albo udzielają się w mediach. Są wobec prawa równi". Według prokuratury zachowanie sędziego Tuleyi jest bezprawne i wydłuża postępowanie oraz sądową weryfikację stawianych mu zarzutów.
"Podkreślenia wymaga, że okoliczności uwiarygadniające podejrzenie popełnienia tego czynu przez sędziego Igora T. zostały wprost wskazane w orzeczeniu Izby Dyscyplinarnej wyrażającym zgodę na uchylenie mu immunitetu"
– przekazała PK.
W czwartek Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego nie wyraziła zgody na zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie do prokuratury warszawskiego sędziego Igora Tuleyi w celu postawienia mu zarzutów dotyczących ujawnienia tajemnicy ze śledztwa.
Rozstrzygający sprawę w Izbie Dyscyplinarnej sędzia Adam Roch przyznał w uzasadnieniu swojej decyzji, że przesłanki formalne do złożenia takiego wniosku przez PK zostały spełnione - sędzia Tuleya nie stawiał się na wezwania prokuratury.
"Taka postawa sędziego wskazuje, że nie zamierza on dobrowolnie stawić się na wezwanie" - powiedział sędzia Roch, mówiąc o Tuleyi. "Nie znaczy to jednak, że sąd dyscyplinarny, rozpoznając wniosek o wyrażenie zgody na zatrzymanie sędziego może się ograniczyć tylko do zbadania istnienia warunków formalnych" - podkreślił Roch.
Sędzia dodał, że SN ma obowiązek zbadania, czy takie zatrzymanie byłoby adekwatne "do zaistniałej sytuacji procesowej", co wymaga analizy zebranego w sprawie materiału dowodowego. Jak zaznaczył, wcześniejsze uchylenie immunitetu Tuleyi - choć prawomocne - nie jest rozstrzygające przy decydowaniu o zgodzie na zatrzymanie.
W listopadzie ub.r. na wniosek prokuratury Izba Dyscyplinarna SN prawomocnie uchyliła immunitet sędziemu. Powodem wniosku prokuratury ws. uchylenia immunitetu sędziego było podejrzenie ujawnienia informacji ze śledztwa oraz danych i zeznań świadka, które miały narazić bieg postępowania. Chodziło o śledztwo ws. obrad Sejmu w Sali Kolumnowej z 16 grudnia 2016 r., które zostało dwukrotnie umorzone przez prokuraturę. W grudniu 2017 r. Sąd Okręgowy w Warszawie pod przewodnictwem sędziego Tuleyi uchylił decyzję prokuratury o pierwszym umorzeniu śledztwa. Sędzia zezwolił wówczas mediom na rejestrację ustnego uzasadnienia postanowienia sądu.
Sędzia Roch, odnosząc się do sprawy planowanych zarzutów wobec Tuleyi, wskazał, że "istnieją poważne argumenty wskazujące na dopuszczalność publicznego przeprowadzenia posiedzenia w przedmiocie rozpoznania zażalenia na postanowienie prokuratora o zaniechaniu ścigania z będącą konsekwencją jawności możliwością rozpowszechniania wiadomości" ze śledztwa.
"Należy zwrócić uwagę, że prowadząca śledztwo prokurator przesłuchana w charakterze świadka zeznała, że publiczne ogłoszenie ustnych motywów postanowienia przez sędziego Tuleyę nie utrudniło jej w żaden sposób postępowania" - podkreślił sędzia Roch. Ponadto - jak mówił - w śledztwie prowadzonym wobec Tuleyi "nie ustalono, które konkretnie informacje ujawnione w czasie posiedzenia przez sędziego Tuleyę" miały charakter informacji nieznanych wcześniej opinii publicznej. "Brak precyzyjnego, weryfikowalnego określenia przedmiotu zarzucanego sędziemu czynu w istocie uniemożliwia choćby uprawdopodobnienie tego, czy rzeczywiście doszło do rozpowszechnienia konkretnych wiadomości" - wskazał Roch.
Jak zaznaczył sędzia SN, nie można więc mówić o jakimkolwiek zagrożeniu dla śledztwa ws. obrad w Sali Kolumnowej Sejmu, co skutkuje tym, że podejrzenie popełnienia przestępstwa przez sędziego Tuleyę nie jest dostatecznie uprawdopodobnione. Sędzia Tuleya w czasie rozpatrywania wniosku PK przez SN był przed gmachem sądu wraz z osobami wyrażającymi dla niego wsparcie. "Mała bitwa, którą dziś wygraliśmy, ale wojna w obronie praworządności jeszcze trwa. Nie skończyła się, walczymy do końca" - powiedział po ogłoszeniu decyzji SN.