Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Prezes NIK odpowiadał przed sądem na zarzuty śledczych. "Nie podejmowałem żadnych nielegalnych działań"

Nigdy nie wpływałem na wyniki konkursów na stanowiska w NIK - zapewnił dziś przed warszawskim Sądem Okręgowym prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski. Jego zdaniem, wszystkie konkursy były przeprowadzane obiektywnie i w oparciu o przesłanki o charakterze merytorycznym. Szef Najwyższego Izby Kontroli jest oskarżony o nadużycie władzy przy obsadzaniu stanowisk.

Krzysztof Kwiatkowski
Krzysztof Kwiatkowski
By The Chancellery of the Senate of the Republic of Poland, CC BY-SA 3.0 pl, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=31308078

Dziś przed Sądem Okręgowym w Warszawie ruszył proces m.in. prezesa NIK i b. szefa klubu PSL Jana Burego. Są oni oskarżeni o nadużycie władzy przy obsadzaniu stanowisk w Izbie w 2013 r. Grozi im do trzech lat więzienia.

W akcie oskarżenia Kwiatkowskiemu zarzucono cztery przestępstwa nadużycia władzy w związku z postępowaniami konkursowymi na stanowiska dyrektora delegatury NIK w Łodzi, wicedyrektora delegatury w Rzeszowie i wicedyrektora departamentu środowiska Izby, a także podżeganie - w czasie gdy Kwiatkowski nie był jeszcze prezesem Izby - do nadużycia władzy przez ówczesnego wiceprezesa NIK Mariana Cichosza w związku z konkursem na szefa rzeszowskiej delegatury.

Odnosząc się do zarzutów przedstawionych w akcie oskarżenia, Kwiatkowski powiedział przed sądem, że nie podejmował żadnych nielegalnych działań które wpływałyby na wyniki konkursu na stanowiska w Izbie lub na jego przebieg. 

- Nigdy nie było tak, że wpływałem na wyniki konkursu na stanowiska. Swoje obowiązki wykonywałem w sposób zgodny z prawem, zgodny z ustawą o NIK i zarządzeniem prezesa NIK o procedurze konkursowej

- oświadczył szef NIK.

Zapewnił, że wszystkie konkursy były przeprowadzane obiektywnie i w oparciu o przesłanki o charakterze merytorycznym.

- Jakiekolwiek moje rozmowy z jakąkolwiek osobą nigdy nie skutkowały jakimkolwiek bezprawnym działaniem przy obsadzie stanowiska. W żaden sposób nie wpływałem pozamerytorycznie na wyniki konkursów, ani nie mam powodów, żeby podejrzewać, że w rozstrzygniętych konkursach ktoś kierował się innymi przesłankami, niż merytoryczne dokonując wyboru, czego najlepszym dowodem są zeznania członków komisji konkursowej

- zaznaczył Kwiatkowski.

Kwiatkowski odnosząc się do zarzutu nadużycia przez niego władzy przy postępowaniu konkursowym na dyrektora w delegaturze NIK w Łodzi zeznał, że bezpośrednio przed rozstrzygnięciem konkursu na szefa tej jednostki wpłynęły do niego pisma od pracowników łódzkiej delegatury, w których autorzy alarmowali, że radca - członek komisji konkursowej wyznaczony przez Kwiatkowskiego - "z góry przed pracą komisji wybrał zwycięzcę konkursu".

- Niestety opisany przez pracowników proceder zaczął się realizować na moich oczach. Radca zaczął forsować kandydaturę jednej kandydatki. Doszło do sytuacji, w której kandydatka odpowiadała na jeszcze niekierowane do niej (pytania) ze strony radcy. W tej sytuacji jedyne, co mogłem zrobić jako prezes, to unieważnić konkurs. Nie mogłem postąpić inaczej, ponieważ mogłem się spotkać z zarzutem, że pozwoliłem na rozstrzygnięcie konkursu, który był z góry rozstrzygnięty, mimo iż wcześniej otrzymałem informację o tym procederze

 - wyjaśnił szef NIK.

Podkreślił, że nie żałuje tej decyzji i dziś zrobiłby dokładnie to samo. Zapewnił, że nie zdradzał żadnemu z kandydatów pytań konkursowych. Kwiatkowski poinformował też, że po wyborze dyrektora delegatury łódzkiej w prawidłowo przeprowadzonej procedurze, delegatura ta stała się jedną z najsprawniej funkcjonujących w kraju.

Prokuratura zarzuciła też Kwiatkowskiemu, że miał tak wpływać na prace komisji konkursowej na stanowisko dyrektora delegatury NIK w Rzeszowie, aby postepowanie wygrał Paweł A. Kwiatkowski zaprzeczył temu zarzutowi.

- Zaprzeczam kategorycznie, aby jakiekolwiek moje rozmowy z jakimkolwiek posłem mogły wpłynąć na ustalenie składu komisji konkursowej, na przebieg konkursu i na decyzję w sprawie wyboru kandydata. Konkurs został przeprowadzony zgodnie z zasadami

 - zapewnił.

Zeznał, że jeden z posłów oczekiwał od niego, aby w składzie komisji konkursowej, znalazł się wiceprezes NIK Marian Cichosz, a wykluczony ze składu został radca prezesa Izby.

- Tymczasem na mocy mojej decyzji stało się dokładnie odwrotnie. W tym przypadku skład komisji jest ewidentnym dowodem na to, że przeprowadzając konkurs nie pozwoliłem, żeby na decyzję komisji konkursowej wpłynął w jakikolwiek sposób jakikolwiek mój rozmówca

 - wyjaśnił Kwiatkowski.

Kwiatkowski zeznał też, że nie wpływał bezprawnie na wyniki konkursu na stanowisko dyrektora departamentu ochrony środowiska w NIK, co zostało mu zarzucone w akcie oskarżenia. Podkreślił, że konkurs ten wygrała osoba, która uzyskała największą liczbę punktów, spełniała wszystkie kryteria, żeby to stanowisko objąć i nie była obciążona żadnymi negatywnymi okolicznościami.

Wskazał przy tym, że jedna z niewybranych przez komisję kandydatek w tym konkursie, pełniła wcześniej stanowisko wiceministra środowiska. Jak dodał, zgodnie z przepisami, "każdorazowo w przypadku kontroli dotyczącej okresu, kiedy ona sprawowała funkcję wiceministra, musiałaby być ona wyłączona z kontroli".

 



Źródło: PAP, niezalezna.pl

#Krzysztof Kwiatkowski #Prezes NIK #sąd

redakcja