Projektowana ustawa o opłacie od reklam nie uderza w wolność słowa, nie uderza w małe, lokalne portale i gazety, to jest opodatkowanie tych największych - uważa posłanka PiS Joanna Lichocka. W jej opinii, to "to próba ucywilizowania rynku reklam".
Do wykazu prac legislacyjnych rządu wpisano projekt ustawy, której konsekwencją będzie wprowadzenie składki z tytułu reklamy internetowej i reklamy konwencjonalnej. Zgodnie z założeniami połowa wpływów ze składek ma trafić m.in. do NFZ, a także na Narodowy Fundusz Ochrony Zabytków; utworzony ma zostać także Fundusz Wsparcia Kultury i Dziedzictwa Narodowego w Obszarze Mediów. Znaczna część prywatnych mediów w środę protestowała we wspólnej akcji "Media bez wyboru", będącej odpowiedzią na zapowiedź przygotowania przez rząd tego projektu.
Pytana dziś w Radiu Wnet o ten projekt, poseł Joanna Lichocka oceniła, że "to ogromne zamieszanie, jakie w tej chwili jest, jest dosyć szybko uruchomione, ponieważ ten projekt jeszcze nie przeszedł przez konsultacje".
- Od dzisiaj do uchwalenia tej ustawy jeszcze daleka droga i wiele rzeczy może się w niej zmienić
- zaznaczyła Lichocka, która jest członkinią Rady Mediów Narodowych. Przyznała, że nie wie, czy projekt trafi do Sejmu do 1 lipca 2021 roku, gdyż "to trudna ustawa".
Posłanka przekonywał, że projekt w obecnym kształcie "nie jest zły".
- Te wielkie koncerny medialne, które operują również na polskim rynku, ale przecież nie tylko na polskim rynku, unikają opodatkowania. I ten podatek cyfrowy, nad którym zresztą pracuje długo już Komisja Europejska, moim zdaniem jest potrzebny. To dotyczyć będzie - jeżeli utrzymałyby się zapisy w tym projekcie - tylko gigantów
- powiedziała.
Dopytywana o podmioty z mniejszymi przychodami, Lichocka przyznała:
"Tu trzeba podyskutować, czy ten limit nie może być podniesiony, tak żeby nie objęło to średnich mediów. Małych to nie obejmie"
Jej zdaniem, proponowane rozwiązanie "nie uderza w wolność słowa, nie uderza w małe, lokalne portale i gazety, to jest opodatkowanie tych największych". Jak oceniła, "to nie jest nakładana danina na Polaków, tylko na TVN, Gazetę Wyborczą, Axel Springer, żeby zapłaciły podatek".
Posłanka przypomniała, że pieniądze z opłaty od reklam trafią do NFZ (50 proc.), na Narodowy Fundusz Ochrony Zabytków (15 proc.) i nowo utworzony Fundusz Wsparcia Kultury i Dziedzictwa Narodowego w Obszarze Mediów (35 proc.). Jak mówiła, odnosząc się do tego ostatniego, będzie to "dofinansowanie produkcji audycji, programów, artykułów, które by służyły podnoszeniu kultury, wiedzy, świadomości cyfrowej, wszystkiego tego, co łączy się z misją publiczną, z misją dziennikarską".
Lichocka przekonywała, że projekt ustawy "to próba ucywilizowania rynku reklam, składki solidarnościowej na te wszystkie produkcje, które mają na celu pracę dla naszej kultury". Zapewniła, że wszystkie uwagi zgłoszone podczas konsultacji będą mogły być wzięte pod uwagę.