W związku z 73. rocznicą zajęcia przez żołnierzy sowieckich Olsztyna, działacz opozycji antykomunistycznej w czasach PRL Wojciech Kozioł w ramach happeningu zawiesił na Pomniku Wdzięczności Armii Czerwonej w Olsztynie transparent z napisem „Pomnik Wdzięczności za zniewolenie”. Napis ilustrował wizerunek czerwonoarmisty napastującego kobietę. To już kolejna akcja mająca na celu protest przeciwko „dalszemu tolerowaniu w przestrzeni publicznej symboli totalitaryzmu”.
Inicjator happeningu podkreśla, że rocznice zajęcia przez żołnierzy sowieckich Olsztyna chciał „uczcić właśnie w ten sposób i przypomnieć mieszkańcom, czym naprawdę było to „wyzwolenie”.
- Pomnik zwany Pomnikiem Wdzięczności Armii Czerwonej faktycznie ilustruje zniewolenie. Nie mam zamiaru rozwalać pomnika, tym bardziej, że jest on wpisany do rejestru zabytków - podkreślił Wojciech Kozioł.
Duży baner z rysunkiem i napisem został zawieszony między pylonami pomnika stojącego w centrum Olsztyna. Inicjator wynajął do tego samochód z podnośnikiem.
Wojciech Kozioł przy okazji przypomniał swoje poprzednie akcje, w których wraz z innym działaczem PRL-owskiej opozycji, Władysławem Kałudzińskim, protestowali przeciw uwidacznianiu symboli totalitaryzmu w przestrzeni publicznej obrysowując czerwoną, fluorescencencyjną farbą symbole komunizmu, które widnieją na Pomniku Wdzięczności Armii Czerwonej.
- Chcemy przypomnieć, że symbol sierpa i młota jest symbolem zakazanym w polskim prawie i ściganym - podkreślił Kozioł.
Po zawieszeniu transparentu Wojciech Kozioł został wylegitymowany przez policję. Funkcjonariuszy na miejsce ściągnęli mieszkańcy Olsztyna.
- Inicjator został wylegitymowany, powiadomiono o sprawie dyżurnego miasta, służby miejskie mają zdjąć baner z pomnika na koszt inicjatora akcji - wyjaśnił Rafał Prokopczuk z Komendy Miejskiej Policji w Olsztynie.
To kolejna akcja Kałudzińskiego i Kozioła mająca na celu zaprotestowanie przeciwko „dalszemu tolerowaniu w przestrzeni publicznej symboli totalitaryzmu”, za jaki uważają olsztyński pomnik.
Kiedy w sierpniu 2016 r. pomalowali czerwoną farbą wykuty w kamieniu sierp i młot Prokuratura Rejonowa Olsztyn-Południe odmówiła wszczęcia dochodzenia w tej sprawie, uznając, że nie doszło do przestępstwa, bo farba dała się zmyć, więc obiekt nie został trwale uszkodzony. Również policja stwierdziła, że celem autorów akcji nie było zniszczenie mienia i odstąpiła od skierowania do sądu wniosku o ich ukaranie z uwagi na brak znamion wykroczenia.
Organa ścigania zajmowały się tą sprawą, ponieważ wojewódzki konserwator zabytków złożył zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa zniszczenie pomnika.