Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polska

Polska stoi nad przepaścią. Rząd ujawnił dane, które mrożą krew w żyłach

Ostrzeżenia ekspertów właśnie nabrały kształtu konkretnych liczb. Oficjalne dane resortu finansów i najnowsze prognozy pokazują, że zadłużenie kraju rośnie szybciej, niż zakładano, a koszty systemu - od zdrowia po obronność - przewyższają wpływy do budżetu. Do tego dochodzi niezałatana dziura w finansowaniu NFZ. Jeżeli rząd nie podejmie decyzji natychmiast, skutki dla gospodarki i usług publicznych mogą być odczuwalne dla każdego z nas.

Polska gospodarka wchodzi w okres, który ekonomiści nazywają testem odporności państwa. Ministerstwo Finansów potwierdziło, że państwowy dług publiczny zwiększył się wyraźnie już w pierwszej połowie roku, a lipcowe dane o zadłużeniu Skarbu Państwa pokazują wzrost o ponad 200 mld zł względem końca 2024 r.

Obserwuj nas w Google News. Kliknij w link i zaznacz gwiazdkę

Sam II kwartał przyniósł kolejne dziesiątki miliardów długu, mimo umocnienia złotego wobec części walut. Jednocześnie bieżący deficyt budżetu narasta szybciej, niż oczekiwali optymiści. I to nie są szacunki opozycji, ale twarde dane z resortu finansów, które pokazują skalę potrzeb po stronie państwa.

Nie ma już miejsca na błędy

Na to nakłada się opublikowana w ostatnich dniach "Strategia zarządzania długiem na lata 2026–2029". Wynika z niej, że relacja długu do PKB może zbliżyć się do konstytucyjnego progu 60 proc., a w kolejnych latach osiągnąć około trzech czwartych PKB. To oznacza rosnące koszty obsługi i ograniczoną przestrzeń do manewru dla rządu, szczególnie gdy w tym samym czasie rosną wydatki obowiązkowe. Eksperci zwracają uwagę, że w sytuacji podwyższonego ryzyka geopolitycznego i presji na wydatki obronne margines błędu jest minimalny.

Obszarem, który wyjątkowo mocno odczuwa narastającą nierównowagę, jest ochrona zdrowia. Z komunikatów NFZ wiadomo, że w 2025 roku już brakuje miliardów, a w projekcie na 2026 r. luka sięga ponad 20 mld zł. Co więcej, plan finansowy Funduszu nie uzyskał pełnej ścieżki akceptacji, a resort finansów sygnalizował zastrzeżenia co do założeń. Oznacza to realne ryzyko ograniczeń świadczeń, od wydłużonych kolejek po wstrzymywanie części procedur planowych, jeśli w najbliższym czasie nie zostaną wskazane stabilne źródła finansowania.

Ucierpi zdrowie, edukacja i transport

Na horyzoncie jest też budżet na 2026 rok z rekordowym deficytem liczonym w setkach miliardów złotych. Rząd tłumaczy, że to „budżet trudny, ale konieczny”. W dużej mierze z powodu bezpieczeństwa, zdrowia i zobowiązań socjalnych. Jednak ekonomiści podkreślają, że przy obecnym tempie przyrostu długu i deficytu każda zła wiadomość z rynków może oznaczać skok kosztów finansowania. W takiej sytuacji nawet niewielkie odchylenie w dochodach podatkowych lub kursie złotego szybko przelicza się na miliardy po stronie wydatków.

Co to oznacza dla przeciętnego Kowalskiego? Po pierwsze, większą niepewność co do tempa i zakresu inwestycji publicznych - od dróg po cyfryzację usług. Po drugie, rosnące napięcia w sektorach wrażliwych: zdrowiu, edukacji i transporcie. Wreszcie po trzecie, presję na szukanie dodatkowych dochodów albo cięcia wydatków, co w praktyce bywa równoznaczne z nowymi daninami, rewizją ulg lub opóźnianiem części przedsięwzięć. I to nie jest czarny scenariusz „na dekady”, tylko wizja najbliższych miesięcy, jeśli dane o długu i deficycie utrzymają dzisiejszy trend.

 

Źródło: niezalezna.pl