Grupy polityczne Parlamentu Europejskiego osiągnęły w czwartek porozumienie w sprawie tekstu projektu rezolucji dotyczącej uznania Rosji za państwowego sponsora terroryzmu. W treści, staraniem strony polskiej, znalazły się zapisy wzywające Moskwę do zwrotu dowodów rzeczowych, czyli wraku i czarnych skrzynek rządowego Tu-154M do Polski.
Ryszard Czarnecki w "Politycznej kawie" na antenie TV Republika wskazywał, że w poniedziałkowe popołudnie będzie wiadomo, czy głosowanie odbędzie się nad taką formą rezolucji i czy będzie to na najbliższym posiedzeniu Parlamentu Europejskiego.
- Głosowanie ma odbyć się w środę, choć widziałem różne "cuda". Wydaje mi się jednak, że ten kompromis zostanie zachowany i my dość mądrze tę sprawę polityczną przeprowadziliśmy. Osobą, która zgłaszała postulat dotyczący Tu-154M nie był Polak, a Szwed, Charlie Weimers, z partii, która wygrała w Szwecji wybory. Umieściliśmy zapis w tym samym miejscu, w którym mowa o zestrzeleniu malezyjskiego samolotu MH-17, na pokładzie którego znajdowali się obywatele holenderscy
- tłumaczył Czarnecki.
Eurodeputowany jest optymistą i uważa, że "rezolucja powinna przejść".
- Będzie to znaczący sygnał w wymiarze międzynarodowym, a także wewnętrznym. To, co było wyśmiewane, wyszydzane przez obecną opozycją i wspierające ją media, będzie teraz potwierdzone przez Unię Europejską - stwierdził
Ryszard Czarnecki, zapytany, jak w takim razie ws. rezolucji zagłosują polscy europosłowie reprezentujący partie opozycyjne, stwierdził, że ich frakcje polityczne w PE zaakceptowały ten dokument.
- Na tym polega pewien paradoks i zmyślność tej akcji politycznej. Trudno, by te [polskie] partie wystąpiły przeciwko swoim frakcjom w PE. Są w sytuacji skrajnie trudnej
- ocenił.
"W UE trzeba być twardym"
Zapytany o perspektywę wypłaty środków z Krajowego Planu Odbudowy dla Polski, Ryszard Czarnecki ocenił, że jest w tej kwestii nastawiony pesymistycznie.
- Myśle, że wypłata nastąpi albo w całości, albo w lwiej części po wyborach parlamentarnych, niezależnie, kto w nich wygra - stwierdził.
Wskazał, że UE planowane jest wprowadzenie trzech rodzajów nowych podatków.
- Ich zaakceptowanie może spowodować utratę przez budżet państwa polskiego (...) 4 mld złotych, a w sytuacji kryzysu każda złotówka jest ważna. Te pieniądze mają teoretycznie trafić do UE, potem wrócić do państw członkowskich, ale nie wiadomo, jak długo będzie to trwało. To niebezpieczna tendencja, aby z Unii Europejskiej tworzyć coraz bardziej twór federalistyczny. Przekazywanie UE kompetencji w zakresie działań podatkowych jest odbieraniem tych kompetencji krajom członkowskim. To wcale nie cichy krok w kierunku przekazywania kompetencji Brukseli, a w praktyce - Berlinowi i Paryżowi
- powiedział europoseł PiS.
Stwierdził, że deputowani Prawa i Sprawiedliwości nie poprą zmian podatkowych, choć ogólny wynik głosowania w PE jest trudny do przewidzenia. W przypadku przyjęcia, projekt nowych podatków trafi pod głosowanie na Radzie Europejskiej, w której będzie wymagał jednomyślności.
- W RE mamy prawo weta. (...) Wyobrażam sobie, że Bruksela może szantażować polskie władze, że nie będzie KPO, jeśli nie będzie jednomyślności na radzie. Trzeba być twardym, bo bycie twardym w UE na dłuższą metę się opłaca
- dodał Czarnecki.