Szokująca sytuacja: policja przypisuje dowództwu Wojska Polskiego zgodę na profanację pomnika upamiętniającego między innymi polskich generałów. - Dowództwo Garnizonu Warszawa wyraziło zgodę i nie ma nic przeciwko temu, żeby ktoś tutaj coś wlepił - oznajmił jeden z policjantów pod Pomnikiem Smoleńskim do dziennikarza Telewizji Republika Michała Gwardyńskiego. Reporter stacji był atakowany przez osoby zakłócające uroczystości związane z tragedią smoleńską pod pomnikiem na pl. Piłsudskiego w Warszawie i w pewnym momencie zerwał kartki ze skandalicznymi hasłami, które zostały umieszone na obiekcie. Sytuacja wywołała lawinę komentarzy w sieci.
W miesięcznicę tragedii smoleńskiej tłumy ludzi zebrały się pod pomnikiem w Warszawie, aby uhonorować ofiary. Jak co miesiąc jednak na miejscu pojawili się także agresywni prowokatorzy.
Zakłócający uroczystości ustawili się pod samym pomnikiem. Na ich czele stał znany prowokator Arkadiusz Szczurek.Na obiekcie umieścili kartki z napisami m.in. "koniec kłamstwa smoleńskiego" i "obiekt przeznaczony do rozbiórki".
Całe zdarzenie relacjonowała Telewizja Republika. Reporter stacji Michał Gwardyński próbował dowiedzieć się, jaki jest cel zakłócania ważnej dla dużej części Polaków uroczystości.
"Ja nie zakłócam żadnych obchodów tragedii smoleńskiej, tylko przeciwstawiam się głoszeniu kłamstwa smoleńskiego"
W pewnym momencie prowokatorzy otoczyli red. Gwardyńskiego i zaczęli go atakować fizycznie, przepychać. W końcu dziennikarz zerwał kartki ze skandalicznymi kartkami z pomnika. Dopiero wtedy zareagowały służby, a jedna z przedstawicielek zespołu antykonfliktowego policji oznajmił, że... nie widziała, jak Gwardyński był atakowany.
Na dziennikarza naskoczył inny policjant, który zaczął stawać w obronie prowokatorów. Zarzucił Gwardyńskiemu nieprzestrzeganie prawa. Nie odpowiadał za to na pytania reportera, czemu nie reagował na skandaliczne działania ekipy Szczurka w tym oczywiste niszczenie pomnika.
W końcu z ust policjanta padły szokujące słowa.
"Administratorem całego obiektu, kto jest? Dowództwo Garnizonu Warszawa. Dowództwo Garnizonu Warszawa wyraziło zgodę i nie ma nic przeciwko temu, żeby ktoś tutaj coś wlepił. To jest jedna rzecz, którą pan zarzuca. Druga rzecz, to w tym momencie, jak pan zerwał, to pan popełnia wykroczenie, bo pan czyjąś rzecz zerwał"
Na uwagę Gwardyńskiego, że doszło do zniszczenia pomnika, jedna z prowokatorek powiedziała: "to nie panu to oceniać". Mundurowy powtórzył za nią.
- Cała Polska usłyszała, że Dowództwo Garnizonu Warszawa wyraziło zgodę na niszczenie pomnika - skwitował dziennikarz Republiki.
Szokującą sytuację na antenie Republiki skomentował red. Michał Jelonek.
"Doszło do przestępstwa. I teraz pytanie: słyszymy ze strony policji, że Dowództwo Garnizonu Warszawa wydało zgodę. Zgodę na co? Na dokonanie przestępstwa? Na łamanie prawa? [...] Jeżeli taka zgoda została wydana, to Dowództwo Garnizonu Warszawa łamie prawo. Jeśli nie została wydana, to funkcjonariusz policji, który o tym poinformował poświadczył nieprawdę, co, zdaje się, ma również konsekwencje prawne"
Skandaliczne działania nie umknęły uwadze internautów. Platformę x.com zalewają komentarze, w których zwracana jest uwaga na "opiekuńcze" podejście funkcjonariuszy do prowokatorów. Komentujący nie kryją oburzenia bliską relacją mundurowych z zadymiarzami.
Sytuację skomentował także publicysta "Gazety Polskiej" Dawid Wildstein.
Nie wierzę. Właśnie oglądam, jak policja pod pomnikiem Smoleńskim broni chamskiej prowokacji psychopatów z KOD, SilnychRazem i Obywateli RP. W pewnym momencie podchodzi wszystkim znany Szczurek, ten niebywałe chamski, agresywny prowokator. A policjant do niego: "panie Arkadiuszu, proszę się przesunąć tutaj", tonem uniżonego sługi, przepraszająco, jakby do jakieś arystokracji się zwracał
W jego ocenie, "kłanianie się w pas" przez policjantów prowokatorom i zadymiarzom jest niebywałe. - To jest taki wstyd, co ta uśmiechnięta patowładza zrobiła z Polski. Taki wstyd, że po prostu boli - stwierdził.