W sierpniu po tragicznym pożarze zamknięto fragment ulicy Kraszewskiego na poznańskich Jeżycach. Urząd miasta złożył obietnice pomocy, ale jak się okazało całkowicie bez porycia - twierdzą przedsiębiorcy z zamkniętej ulicy, z którymi rozmawiało Radio Poznań.
Do pożaru i wybuchu w kamienicy przy ul. Kraszewskiego w Poznaniu doszło w nocy z soboty 23 na niedzielę 24 sierpnia. W akcji zginęło dwóch strażaków, a poszkodowanych zostało 11 strażaków i 3 osoby cywilne. Ulica Kraszewskiego została zamknięta, a to z kolei oznaczało wstrzymanie jakiejkolwiek działalności gospodarczej i duże straty przedsiębiorców. "Wsparcie zapowiadał urząd miasta, ale właściciele biznesów twierdzą, że się z niego nie wywiązał" - informuje Radio Poznań.
Pomoc przedsiębiorcom w blasku fleszy obiecywał zastępca prezydenta Jacka Jaśkowiaka (Platforma Obywatelska), Jędrzej Solarski. Wiele obiecać nie mógł, ale zapowiedział, że miasto wynegocjuje poszkodowanym niższe opłaty za media, rozłożenie bądź nawet umorzenie opłat.
Minął miesiąc od zapowiedzi i... lipa. Rachunki przyszły do przedsiębiorców dokładnie takiej w samej wysokości, jak poprzednio. Mimo, że biznesy stoją od końcówki sierpnia.
Faktura została normalnie naliczona i to szacunkowo, bo nie mogłam wejść do swojego salonu fryzjerskiego i spisać licznika. Żadnej innej pomocy nie mam. Żadnego odzewu i normalnie faktury są wystawiane