Gdy amerykańskie myśliwce przelatywały nad głowami prezydentów Karola Nawrockiego i Donalda Trumpa, w hołdzie tragicznie zmarłemu polskiemu pilotowi mjr. Maciejowi Krakowianowi, europoseł Lewicy, Robert Biedroń, zamieścił kompromitujący wpis.
W mediach społecznościowych umieścił zdjęcie Nawrockiego i Trumpa patrzących na przelot myśliwców. Opatrzył go komentarzem: "Szon patrol na posterunku".
Minęło kilka godzin, by Biedroń usunął kompromitujący wpis. W sieci pojawiły się komentarze, by nie poprzestał tylko na usunięciu wpis, ale usunął się też z polskiej polityki.
Dziś europoseł Lewicy zamieścił kolejny wpis, rozpoczynający się od słowa "przepraszam".
W następnym zdaniu jednak już zrzucił winę na asystenta.
"Wczorajszy wpis był nieudanym żartem jednego z moich asystentów, który usunąłem natychmiast po dowiedzeniu się o jego publikacji. Taka sytuacja nigdy nie powinna mieć miejsca"
- napisał Biedroń.
Ten wpis także wywołał liczne komentarze.
Ilu asystentów Pan potrzebuje do zamieszczania tak „wartościowego“ kontentu, @RobertBiedron? Czy mogę prosić o nazwisko tego konkretnego asystenta? https://t.co/AiyjwwI7rs pic.twitter.com/SElJ3eT1OF
— Agnieszka Gozdyra (@AGozdyra) September 4, 2025
To Pana oficjalne konto i to Pan odpowiada za treści, które się na nim pojawiają. Jeśli jest inaczej proszę oznaczyć, że to nie Pana profil. Tak wygląda to na żenującą próbę zrzucenia odpowiedzialności na „asystenta”. Słabe. https://t.co/C4Ep3WETPI
— Błażej Poboży (@pobozy) September 4, 2025
Wy tu się śmiejecie, a z tego wpisu wynika, że Robert Biedroń uratował sytuację‼️ https://t.co/6uy7P3jXq6
— Sebastian Kaleta (@sjkaleta) September 4, 2025
Nieudanym żartem to są te przeprosiny, a nie wczorajszy tweet. Na to, co wczoraj zostało opublikowane, w języku ludzi kulturalnych nie ma odpowiednich słów. https://t.co/ZVdJOMs4VY
— Agnieszka Huf (@agnieszka_huf) September 4, 2025