Na szczęście częściowo została ona naprawiona przez rozwiązanie komisji smoleńskiej. I słusznie, bo o podobnym okrucieństwie Polaków tak pisał Jacek Kaczmarski w piosence „List do redakcji Prawdy z 13 grudnia 1981 roku”:
„Po nocach drukowali/ Podszepty wrogich ust/ I ciężko szkalowali/ Sowieckij nasz Sojuz… Dziś błyszczy im nadzieja/ Że zejdą z błędnych dróg/ I pojmą, kto w ich dziejach/ Przyjaciel im, kto wróg”.
Wraz z wygraną – nie pomińmy żadnego z zasłużonych - Donalda Tuska, Szymona Hołowni, Władysława Kosiniaka-Kamysza i Włodzimierza Czarzastego – szansa na zejście z „błędnych dróg” jest ogromna!
Choć nie zwalnia to rozwiązującego komisję Kosiniaka-Kamysza z obowiązku ubrania się w wór po kartoflach i udania się piechotą do Moskwy, by błagać o przebaczenie. Notabene byłby to pierwszy wór po kartoflach, jaki ów lekarz z Krakowa uważający się z przywódcę ruchu ludowego widział w życiu.