Przed Sądem Okręgowym w Szczecinie rozpoczął się proces kierowcy, oskarżonego o usiłowanie zabójstwa. Mężczyzna, prowadząc samochód pod wpływem alkoholu, potrącił 22-latka, który próbował powstrzymać go przed dalszą jazdą.
Prokuratura oskarżyła mężczyznę o prowadzenie samochodu w stanie nietrzeźwości oraz próbę usiłowania zabójstwa. Oskarżony przyznał się do pierwszego z zarzucanych mu czynów, do drugiego nie. Odmówił też składania wyjaśnień, podtrzymując wcześniejsze.
"Wiem, że złamałem chłopakowi życie, ale naprawdę to było nieumyślnie, powinienem oddać kluczyki temu chłopakowi" – przekonywał oskarżony w odczytanych wyjaśnieniach.
Do zdarzenia doszło 24 grudnia ub. r. w okolicy stacji benzynowej przy ul. Hrubieszowskiej w Szczecinie. Pokrzywdzony 22-latek zauważył pojazd, którego kierowca bez włączonych świateł wykonywał manewry świadczące o tym, że może znajdować się pod wpływem alkoholu.
Gdy kierowca zjechał na pobliską stację benzynową, 22-latek pojechał za nim i próbował powstrzymać go przed dalszą jazdą. Podszedł do niego, a gdy stanął przy otwartych drzwiach od strony kierowcy i rozmawiał z podejrzanym, ten gwałtownie cofnął auto.
Młody mężczyzna doznał poważnych obrażeń ciała m.in. urazu czaszkowo-mózgowego, urazu twarzy i klatki piersiowej. Spowodowały one m.in. ciężką nieuleczalną chorobę i niezdolność do pracy.
"Stan pacjenta był krytyczny, niemalże agonalny, pacjent był w tym czasie nieświadomy, ale okresowo odzyskiwał przytomność. To należy rozumieć w cudzysłowie, bo to nie była taka przytomność, jaką ja mam teraz. To były raczej ruchy obronne: podnoszenie rąk, podnoszenie głowy"
– powiedział podczas rozprawy ratownik medyczny, który udzielał pomocy poszkodowanemu.
"To, co się stało, to się już nie odwróci. Nawet jak on (oskarżony) po kilku latach wyjdzie, będzie zdrowy, a mojemu synowi nic zdrowia nie zwróci" – powiedział dziennikarzom ojciec poszkodowanego Zbigniew Znojek.
Jak dodał, "syn jednak bardzo dobrze zrobił, nie daj Boże, by jakaś rodzina wracała i on by wjechał w nich i zabił czwórkę ludzi".
Kierowca w chwili tego zdarzenia znajdował się w stanie nietrzeźwości, miał w wydychanym powietrzu 1,26 mg/l alkoholu.
"Mój klient ma świadomość konsekwencji tego, co się stało, konsekwencji kierowania pod wpływem alkoholu, natomiast kwestionowane jest to, by miał zamiar spowodowania śmierci oskarżonego bądź poważnych obrażeń"
– powiedział obrońca oskarżonego Grzegorz Wołek.