Lech Wałęsa zapowiada, że wybiera się do stolicy na protest przeciw zmianom w sądownictwie. Były prezydent twierdzi, że ma już plan „doprowadzenia do uporządkowania polskich spraw”. Mówi o wyprowadzeniu na ulice 100 tys. osób i... straszy „wojną domową”. Z kolei odpowiadając w Sejmie na pytania posłów w debacie nad sprawozdaniem z działalności Sądu Najwyższego w 2017 r. Małgorzata Gersdorf twierdziła, że jej status „wynika z konstytucji”, po czym stwierdziła, że uważa, iż „jest prezesem do 2020 r.”. Do tego dochodzą jeszcze ostatnie działania Komisji Europejskiej przeciwko Polsce. W rozmowie z portalem niezalezna.pl prof. Ryszard Legutko zwraca uwagę, że „w Europie zmienia się klimat polityczny, a Frans Timmermans jest tego świadomy”. Ponadto prof. Legutko wskazuje dosadnie, ze wiceszef KE był „podjudzany przez rozmaite środowiska opozycyjne w Polsce”.
Frans Timmermans, Małgorzata Gersdorf i Lech Wałęsa zwarli szyki w "walce o wolne sądy'', a to pokazuje jak bardzo im zależy, by stara gwardia sędziowska została na stanowiskach . Jak Pan ocenia ten atak na polskie reformy z perspektywy europosła Parlamentu Europejskiego?
Prof. Ryszard Legutko: Nie mówmy może o Lechu Wałęsie, bo jest to sprawa niepoważna, wręcz groteskowa - gdy mówił, że zgromadzi 100 tys. osób i pójdzie fizycznie odsuwać Jarosława Kaczyńskiego od władzy. To jakieś majaki i temat na inną opowieść.
W takim razie co piszczy w trawie w PE na temat akcji ''karzemy Polskę za reformę sadów''?
Dzieją się rzeczy interesujące. Widać, że Timmermans i jego zwolennicy oraz Komisja Europejska nie mają ochoty na rozstrzygnięcie w Radzie, bo tam przegrają. W Europie zmienia się klimat polityczny i Timmermans jest tego świadomy. Dlatego podjudzany przez rozmaite środowiska opozycyjne w Polsce zdecydował się złożyć wniosek do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Interesujące jest to, że zgodnie z Traktatem Lizbońskim system prawny i struktura systemu sprawiedliwości są wyłączną domeną państw członkowskich. Nie jest to materia do rozstrzygania przez instytucje europejskie.
Czyli w tym obszarze jesteśmy suwerenni?
Z prawnego punktu widzenia pozycja Polski jest bardzo mocna. Znając jednak realia Unii Europejskiej, a są one takie, że żadna reguła nie jest tutaj szanowana i każda może być naginana, a Trybunał Europejski słynie z tego, że broni ortodoksji europejskiej a nie sprawiedliwości - więc ja bym się cudów nie spodziewał. Podobnie zresztą było w przypadku Komisji Weneckiej, która jest innym ciałem, z innego porządku, ale niektórzy uważali, że ona obiektywnie rozpatrzy nasze racje. To było naiwne myślenie.
Uważa Pan, że Frans Timmermans i jego akolici mogą dopiąć swego i doprowadzić do ukarania Polski?
Myślę, że Trybunał Europejski będzie bronił federalistycznej Europy - czyli bezwzględnego władztwa instytucji europejskich nad krajami członkowskimi, a zwłaszcza nad takimi krajami, które są niepokorne i które pochodzą z tej - jak oni uważają - dzikiej części Europy.
I jest jeszcze jedna sprawa: z wypowiedzi pana premiera Morawieckiego wynika, że Komisja Europejska złamała ustalenia. To znaczy, że było to wszystko dogadane, że zrobimy pewne zmiany, a Komisja się od nas odczepi. Okazuje się, że te ustalenia czynione z J.C. Junckerem były złamane. Zresztą jeszcze 3 dni temu Juncker mówił, że sprawa wniosku do Trybunału nie jest jeszcze w ogóle załatwiona, a to by świadczyło, że on miał tutaj inne zdanie niż Timmermans. Ale jednak ten głos odmienny Junckera- i teraz, i wcześniej - nie ma żadnego znaczenia. Można to tłumaczyć w ten sposób, że albo oni są dogadani albo Juncker, który już odchodzi z polityki stracił realną władzę.
A na co jeszcze w polityce może liczyć F. Timmermans?
On gra o swoje życie polityczne. W Holandii jego pozycja polityczna jest słaba, a jego partia nie ma żadnego znaczącego poparcia w elektoracie, natomiast on sam za wszelką cenę chce nadal trwać w polityce europejskiej i zostać znowu komisarzem. No i tutaj, zdaje się, dogadał się ze swoim rządem. Rząd holenderski wyraźnie dąży do tego, żeby zająć trzecie miejsce w Unii - po Niemczech i Francji, bo już nie ma Wielkiej Brytanii, nie ma Włoch. Rząd holenderski bardzo mocno występuje w tej właśnie polityce federalistycznej, wypowiada się ostro i wydaje się, że dał szansę Timmermansowi.
Jeśli on się spisze teraz jako zajadle walczący ze wschodnią Europą, a z Polską przede wszystkim - to może zostać kandydatem rządu holenderskiego na następnego komisarza. Dla Timmermansa to jest być albo nie być. Albo zostanie znowu komisarzem, albo pójdzie hodować kwiatki w swoim ogródku - i zdaje się, że on o tym wie i dlatego jest bardzo zdeterminowany.
Wracając do polskiej suwerenności i propozycji Prezydenta nt. wpisania jej do konstytucji, ponad prawem unijnym - czy to Pana zdaniem jest w ogóle możliwe i czy jesteśmy wciąż suwerennym krajem?
Jesteśmy suwerenni, bo jednak jest wyższość prawa narodowego, choć to prawo europejskie jest w większości przypadków akceptowane niejako automatycznie, a jeśli tak się dzieje, to przez uzus i praktykę nabiera ono większej siły. Jeśli Trybunał (ETS) jednak postąpi tak jak przypuszczam, czyli nie będzie szanował suwerenności tylko znajdzie jakiś myk, chwyt… Bo przecież prawnicy potrafią doskonale takie rzeczy robić i mają mnóstwo argumentów: ''oczywiście, system prawny to jest sprawa suwerennej decyzji kraju członkowskiego. Ale w tym przypadku… jeśli to dotyczy sądownictwa, to jest to sprawa dotycząca przecież wartości europejskich - i tutaj już Trybunał Europejski może orzekać”. Łatwo znaleźć taki czy inny, podobny argument.
Prawnicy unijni są sowicie opłacani właśnie za takie doradztwo, żeby ''unijne wartości'' zawsze były na wierzchu?
To są wielkie pieniądze, pozycja i status. Oni coraz bardziej uważają, że są panami świata, a więc nie będą się przejmować takimi rzeczami jak jakiś zapis traktatowy. Pamiętajmy jednak, że zmienia się sporo w Europie; to już nie jest ta Unia, gdzie rządzili Niemcy i Francja, a przez pewien czas Niemcy wyłącznie i wszyscy ich słuchali. Tu już są ruchy odśrodkowe, więc czeka nas ciekawy okres w historii Unii Europejskiej.
Z pewnością tak. Pytanie tylko, czy my jako kraj będziemy w stanie przeciwstawić się pewnym kolonialnym planom Unii na Europę wschodnią i centralną, czy będziemy solidarni - w grupie z Węgrami i V4 lub dalej, w konstrukcji Międzymorza i zachować swoją niezależność?
To oczywiście jest trudne. Widać było na ostatnim szczycie, że w którymś momencie wszyscy nasi sojusznicy - jeżeli mamy wierzyć relacjom - w pewnym momencie odstąpili i dopiero później dołączyli po naszych perswazjach. Unia będzie stosować wszystkie możliwe środki, żeby nas zmusić do posłuszeństwa i trzeba będzie ostro walczyć.